4.03.2017

Od Lii C.D Yuko ,, Palenie Marzanny"

Patrzyłam na waderę z kamiennym wyrazem twarzy. Zaczęła mnie trochę irytować. Ale co poradzić?
Nie mogłam wytrzymać i parsknęłam śmiechem tak, że aż rozbolał mnie brzuch.
- To nie znaczy, że musiałam sama pastwić się nad jeleniem
- Jeju jeju jeju. - Mruknęłam patrząc na Yuko
- Zaraz się zadławisz tym swoim jeju. - warknęła wadera.
- A dajrzesz spokój! - zawołałam i zatoczyłam się do tyłu wyjąc ze śmiechu. Ostatni raz dostałam takiego ataku śmiechu 4 miesiące temu. Yuko patrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Pierdzielny dym. - powiedziałam z trudem dławaiąc się śmiechem.
- Tyś się dymem najarała? - Znowu prychnęłam  śmiechem. I od tamtej pory już nic z siebie nie wycisnęłam.

***
Następny ponury dzień. Cholernie bolała mnie głowa. Była 4.00 rano. Źle spałam. Śniła mi się płonąca Blade wrzeszcząca:,, NIE UJDZIE WAM TO NA SUCHO! HAZE SIĘ O WSZYSTKIM DOWNIE!" I wyszło szydło z worka. Ujawniło się jej prawdziwe oblicze. Z trudem zlazłam z mojego legowiska i gdy tylko wstałam... znowu padłam. A w głowie miałam tylko jedno słowo: ,, SPAAAAAAAAAAAAAAĆĆ!!!!!!!!!!!!!!" Tak. Chciało mi się spać. Wylazłam z trudem z jaskini i poszłam nad strumień. Wskoczyłam do lodowatej wody i szybko z niej wyskoczyłam otrzepując się. Matko.... jakie to było zimne.
- Co? Zimna woda? - zapytał znajomy głos. Yuko....
- Ech, chcesz sprawdzić? - zapytałam. Yuko siedziała po 2 stronie strumienia.
- Nie chce mi się. - powiedziała i popatrzyła w stronę wczorajszego stosu
- Kiedy następny stos?
- Jak znajdziemy jakiegoś szpiega albo kogoś innego. Haze się tutaj plącze. Jak ją złapiesz, możesz spalić. Chyba, że znajdziesz kogoś kto jest ZŁY.  - powiedziałam.
- A gdyby tak spalić.... no nie wiem. Exana?
- On ma córkę.
- To córkę też spalimy.
- YUKO!
- No co?
- Nie.... jeśli by dołączył jakiś szpieg można by....
- To trzeba jakiegoś ściągnąć.
- Niby z kąt?
- To już moja głowa. - po tych słowach gdzieś se poszła. Patrzyłam jeszcze przez chwilę w stronę w którą sobie wymaszerowała i poszłam nad strumień spokoju. Panował tam półcień. Nie było za jasno i za ciemno. Katrin nie było. Gapiłam się na swoje odbicie. Byłam rozczochrana. Super. To po prostu ekstra. Medalion odbijał się od tafli wody. Przed sobą zobaczyłam Kagekao
- O, Lia. - powiedział jakby zaskoczony
- A co?
- Nie, nic. Yuko tylko mówiła soć o jakiś szpiegach i torturach, ale nie za bardzo ją rozumiałem. Będą tortury? - zapytał z nadzieją.
- Nie wiem. Jak Yuko załatwi kogoś do torturowania, to tak.
- A kto to będzie?
- Nie wiem. - mruknęłam i zaczęłam bawić się zeschłą stawą. - Przez was zostanę psychopatą. - mruknęłam.
- To chyba dobrze?
- Dobrze!? Mamy już 3 psychopatów w watasze. 4 nie jest do niczego potrzebny.
- Coś ty? Zawsze raźniej.
-Ech.... co by to było. Tyle psychopatów.
- Dobra. Jak chcesz. Ja idę po... Yuko? - Yuko zjawiła się tak nagle, że podskoczyłam.
- ło matko! Nie strasz człowieku! - Yuko wyglądała jakby zjadła gorzkie jagody.
- MUSICIE MI POMÓC!
- W jakim celu?
- Trzeba znaleźć szpiega! Haze! Nie wiem! Musi być stos!

< Yuko? Na dzisiaj moja wena się skończyła >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz