3.03.2017

Od Yuki "Palenie Marzanny" C.d Lia

 - Czy ty czasem nie stałaś się psychopatką? – Uśmiechnięty Kagekao zapytał się Lii, lecz zanim ona zdążyła powiedzieć ja krzyknęłam na całą polanę tak, że chyba Haze i Anakin mnie usłyszeli.
- NASTĘPNY STOS!
- Nie krzycz tak kobito – powiedziała Luna.
- BĘDĘ KRZYCZEĆ, KIEDY CHCE! –Krzyknęłam, a na moim pysku pojawił się uśmiech – WOLNOŚĆ SŁOWA! – Cała wataha patrzała na mnie, a ja się śmiałam jak psychopatka.
- Co się tak patrzycie? – Popatrzyłam udawanym gniewem na resztę watahy – Nigdy walniętego wilka nie widzieliście?!
- Codziennie patrzymy na ciebie – powiedziała Luna, a ja zaczęłam się śmiać. Wskoczyłam na resztki pnia, z lekkością kota.
- A tutaj mamy usmażone mięsko
- Yuki, co ty ćpałaś? – Jakiś wilk zadał pytanie.
- Lece! – Powiedziałam, po czym się puściłam i spadłam na grzbiet z paru metrów. Zaczęłam się śmiać.
- Chyba nie możesz uczestniczyć w następnych stosach – powiedziała Lia. Rozszerzyłam oczy, wstałam i po chwili byłam już blisko Lii.
- PROSZĘ, NIE! – Patrzałam na nią przestraszonym wzrokiem.
- No dobrze, nie będziesz uczestniczyła w następnych stosach – zaczęłam piszczeć.
- Ogarnij się – powiedział Kagekao, a ja zabiłam go wzrokiem.
- Może chciałabyś coś upolować? – Zapytała Lia
- Po co?
- Ustalmy tak, będziesz mogła uczestniczyć w następnych stosach tyle, że teraz musisz upolować jelenia, trzy sarny oraz sześć królików, do poranka – spojrzała na mnie surowo.
- Już lecę! – Powiedziałam, po czym pognałam w stronę lasu.

   A oto jeleń. Nie zdaje sobie sprawy, że zaraz będzie martwy. Niech śpi. Zaczęłam się czaić. Podeszłam do niego na dwa metry. Skoczyłam na jego kark i go ugryzłam. Ryknął i zaczął się szarpać. Ryk obudził sarny, które zaczęły uciekać. Jeleń padł martwy. Kopnęłam go w krzaki, które zaznaczyłam moczem, po czym zaczęłam piec za stadem saren. Stworzyłam cztery swoje kopie, a one ruszyły na sarny. Wszędzie było słychać ryki, tupoty kopyt i warczenia. Wszędzie był kusz, sarny latały w te i we w te. Upatrzałam sobie jedną, specyficzna. Była biała. Cała. Gdy byłam blisko niej rzuciłam się na nią, gryząc ją w nogę. Wydusiła z siebie ryk, po czym upadła. Zaczęła się wierzgać i szarpać. Zamroczyłam ją, po czym zaczęłam gryźć jej kark. Padła martwa. Gdy chmura kurzu upadła zobaczyłam jak moje klony targają trzy truchła saren. Teraz jeszcze króliki… Zaciągnęłam sarnę do krzaków, po czym usiadłam naprzeciw swoich klonów.
- Więc… Macie upolować sześć królików i przynieść je tu – wytłumaczyłam im
- Dobra – odparły chórem, po czym znikły gdzieś w krzakach.

  Ostatnia z nich przybiegła z trzema królikami w pysku. Dobry wynik. Jeleń, cztery sarny, oraz osiem królików. Chwila… Po co Lii tak dużo zdobyczy? Zrozumiałam, o co jej chodziło. Po prostu chciała mnie czymś zająć.  Teraz to się zdenerwowałam. Spojrzałam na cztery mnie. Zmieniłam każdą w inne wilki. W Ripple, Catrin (z innej watahy), Melanię oraz Asai. Postać Ripple zabrała na grzbiet dwie sarny, a w pysk chwyciła dwa króliki. Postać Catrin zabrała jednego zająca oraz jelenia. Melania zabrała jedną sarnę oraz dwójkę królików. Asai zabrała ostatnią sarnę oraz królika. Ja zabrałam dwa króliki. Zaczęliśmy iść w stronę miejsca paleniska. Wszyscy bawili się w najlepsze… A mnie wysłali na łowy… Pokazałam reszcie by iść do przodu. Upuściłam zdobycze dwa metry od najbliższego wilka z watahy, nakazałam Ripple, Catrin, Melani oraz Asai położyć zdobycze na miejsce. Gdy któraś z nich oddała już to, co niosła- rozpływała się w powietrzu.
- Proszę, oto zdobycze – powiedziałam do Lii
- Uspokoiłaś się? – Zapytała
- Tak. – Rzekłam twardo – A w ogóle dzięki za pozbycie się mnie.
- Cóż, musiałam coś zrobić – ona tak mnie denerwuje… - w ogóle zaczęło brakować jedzenia.
- Mogłaś wysłać kogoś do pomocy. – Warknęłam.
- Ale sobie poradziłaś
<Lia? Kłótnia? C; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz