22.03.2017

Od Troi C.D Thomas

Od Troi C.D Thomas

Thomas wrócił z polowania o świcie. Upolował sarnę. Dla mnie zaś, złowił dwie ryby. Były wyborne. Ja zaś, nie miałam nic przeciwko temu, że objadał się mięsem. Zaakceptowałam to już dawno temu. Była za dziesięć siódma. O ósmej miałam być w pracy. Patrolowałam całą watahę z powietrza na samolocie. Samolot ten, sama zbuowałam. Był mały, czerwony, ze smigłem i dwoma skrzydłami. Uwielbiałam niebo. I wiatr! Przeleciałam nad wodopojem. Nagle ujrzałam cos dziwnego. Jakiś czerwony punkt. To zagrożenie? Zblizyłam się. Nagle coś ciężkiego spadło na mój samlot zbijajac szybę, i waląc w prawe większe skrzydło, tak, że sie prawie odłamało. zwisało bezwładnie. A ja runęłam do wodopoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz