5.03.2017

Od Erotare do Rodini

Byłem strasznie zmęczony. Jedyne czego chciałem to się wyżyć. Treningi są bardzo męczące... Słońce już zachodziło. Ledwie co utrzymywałem się na nogach. Jaskinia była tak daleko...

Jakoś doszedłem. Wszedłem do jaskini, jednak to mnie zdziwiło. Chodziła po niej wadera. Cóż musi dostać karę... Miała białe skrzydła z szarymi końcówkami, a oba kolory oddzielała szara pręga. Przypominała trochę alfe tej watahy. Zauważyła mnie. Podkuliła ogon.
- Przepraszam, nie wiedziałam że to jest twoja jaskinia - odwróciła wzrok.
- Czytasz mi w myślach... - wadera ze spuszczoną głową poszła w stronę wyjścia jaskini. Zagrodziłem jej drogę.
- A dokąd ci tak śpieszno? - Zapytałem i usmiechnąłem się chytrze. Była jeszcze mniejsza od Lii. To jak na mnie patrzyła rozśmieszało. W jej szmaragdowych oczach widziałem strach.
<Rodinia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz