19.03.2017

Od Evana do Koshyi


Szedłem sobie po prostu, bez powodu. Jakieś 10 minut temu wyszedłem na spacer i te 10 minut już wędruję. Ładnie tu. Rozglądałem się po koronach drzew wypatrując ptaków. Cały czas szedłem, patrzyłem na wróble, sikorki, sroki i dzięcioły. Na małej brzózce siedziały dwa mazurki. Wyglądały, jakby rozmawiały. Co chwilę jeden z nich podskakiwał i odsuwał się od tego drugiego, a ten drugi się przysuwał. „Śmieszne stworzonka”- pomyślałem. Szedłem tak i szedłem aż w końcu… nie patrząc przed siebie wpadłem na kogoś. Odsunąłem się do tyłu, spojrzałem wprost i zobaczyłem białą, czerwonooką waderę z długim ogonem. „Ładna. Jestem nowy, czas poznać nowych przyjaciół”- pomyślałem i po chwili przedstawiłem się:
-Jestem Evan, a ty?- wadera uśmiechnęła się tajemniczo.
-Koshya. Jestem nowa.
-Ja też… o, i sorki, że cię potrąciłem, nie patrzyłem przed siebie.- lekko się zmieszałem.
-Nic się nie stało, też czasem zdarza mi się zamyślić.- „O, miła też jest!”- uśmiechnąłem się do swoich myśli. Jednak z rozmyślania nad Koshyą przerwał mi jej głos:
-Ładnie dzisiaj słońce świeci, co nie?- „I też lubi słońce!”- pomyślałem, że mamy jakąś wspólną cechę.
-Tak, masz rację, dziś jest wyjątkowo ciepło.
-Ale gdyby padał deszcz, też byłoby fajnie.- Czerwonooka wadera zachowywała się, jakby czytała mi w myślach. Mamy tyle wspólnego ze sobą… Zaczęła mi się coraz bardziej podobać.
Koshya spojrzała na mnie i znów tajemniczo się uśmiechnęła. Miała bardzo ładny uśmiech. Ale zarz zaraz, wydawało mi się, że spojrzała na mnie w jakiś specyficzny sposób… zalotnie?
Na rozmowie spędziliśmy chyba godzinę, sam nie wiem, szczęśliwi czasu nie liczą. Bardzo chciałem ją bliżej poznać. Była ładna, inteligentna i miała tyle ze mną wspólnego! Po jakimś czasie postanowiłem zaprosić ją do mojej jaskinii.
-Chodź za mną- powiedziałem uśmiechając się.- pokażę ci moją jaskinię.
-Spoko- powiedziała Koshya i znów się uśmiechnęła w ten specyficzny sposób…

<Koshya? Odpisz jak najszybciejdefault :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz