11.08.2018

Od Michia CD. Kory

Six wyszedł, zostawiając mnie z przemyśleniami. Znalazł gdzieś wśród przyniesionych wcześniej rupieci mapę terenów i poszedł zwiedzać nowe terytorium. Po stosunkowo krótkim czasie stwierdziłem, że świeże powietrze w sumie dobrze mi zrobi. Zbyt długie przygniatanie się negatywnymi myślami jest męczące, a co najmniej uciążliwe. Okropnie trudno jest jednak powiedzieć sobie "żyj dalej" jeśli chodzi o śmierć. Nester nigdy nie malował mi się jako wzór wszelkich cnót, ale zabieranie do siebie dobrych, porządnych wilków bez uprzedzenia czy ich zgody było okropne.
Wracając... Wyszedłem z jaskini. Pokręciłem się trochę i pochodziłem w różne strony, aż w końcu trafiłem do lasu. Las jak każdy inny, jednak tą część już kojarzyłem. Uśmiechnąłem się lekko i kontynuowałem swoją wędrówkę. I chodziłem tak sobie, dopóki nie poczułem nowego, dość wyraźnego tropu jakiegoś wilka i nie usłyszałem głosu wadery.
- Hej!- Podniosłem na nią wzrok. Odwzajemniłem uśmiech, jakim mnie obdarzyła i odezwałem się:
- Witam... Coś się stało?- spytałem trochę niepewnie. Nie za dobrze znałem waderę. Pamiętałem tylko jej imię z tego, jak ktoś nas sobie wcześniej przedstawił.
- Nie- odpowiedziała i usiadła obok mnie.-Po prostu szukam wilka, który mógłby mi trochę potowarzyszyć.
- Mhm...

I tak skończyliśmy na spacerze. W końcu zatrzymaliśmy się nad jeziorem.
- Lubię tą plażę. Może odpoczniemy chwilę? - zaproponowała wadera, już prawie sadowiąc się na piasku, ale...
- Hakuna matata!- wrzasnął ktoś dalej, przez co o mało nie dostałem zawału. Chwilę potem byłem już mokry, a co gorsza, Meg też. I zdawało się, że niezbyt jej to pasuje. Stałem tak cały mokry, nie wiedząc czy się śmiać, czy otrząsać z wody. Miałem już jakoś reagować, ale wyprzedził mnie kolejny plusk. Spojrzałem w stronę szczeniaka w wodzie, prawdopodobnie ... całego zajścia. Megami posłała jej najpierw spojrzenie pełne zaskoczenia, a potem takie karcące. Nie zniechęciło to jednak małej rozrabiaki, ponieważ wyszła z wody, otrzepała się szybko i szybko zmieniła mimikę twarzy z uśmiechu w zaskoczoną minkę małego aniołka.
- No co się pani tak patrzy?- zaczęła urażonym głosikiem kogoś, kto nawet nigdy nie słyszał o czymś takim jak złe zachowanie, a na pewno już nie został o takowe posądzony.- Musiałam się ochłodzić.
Meg wyglądała na zdrowo wkurzoną, a gdy tylko znowu zerknąłem na waderkę na ułamek sekundy i zobaczyłem jej pewny siebie i złośliwy uśmieszek, skierowany w stronę Megami. Potem znowu zastąpiła go minka aniołka.
Meg z głośnym westchnieniem otrzepała się, a ja dalej stałem tak mokry i nie wiedziałem co zrobić.
Po chwili wybrałem śmiech.

Ani waderka odziana w pomarańczową bluzę, ani Meg chyba nie rozumiały, z czego się śmiałem. Ja sam dokładnie nie wiedziałem. Może bawiła mnie zaistniała sytuacja? Może udająca aniołka złośliwa, ale na swój sposób także urocza waderka? Może po prostu widok mokrej, wkurzonej Meg? A może po prostu musiałem jakkolwiek odreagować po ostatnich wydarzeniach? Najwyraźniej nie było to ważne. Po chwili i Megami i nasza nowo poznana mała diablica zawtórowały mi. Śmialiśmy się tak chwilę. Dość długą. Gdy już skończyliśmy, odszedłem trochę dalej od Meg i otrząsnąłem się z wody. Nasz mały zamachowiec jeszcze wytknął jej język, co tym razem przyjęła na spokojnie, odpowiadając pobłażliwym śmiechem.
- Hej, podejdziesz?- spytałem, chcąc być może poznać jej imię. Właśnie... Czy ona przypadkiem nie powinna być w towarzystwie kogoś dorosłego?- Jestem Michio, a to jest Megami- przedstawiłem nas na szybko.- A ty?
Meg przybliżyła się, najwyraźniej też chcąc poznać imię waderki. Skinęła jej głową. Uśmiechnąłem się troszkę, chcąc pokazać brak złych zamiarów z naszej strony, jednak chyba nie było to potrzebne. Mała wydawała się dość pewna siebie.

<Meg? Kora? Hehe, Misio tymczasem kończy z depresją. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz