3.08.2018

Od Haraki CD Canona

Kiiyuko odpisująca na opko? Chciałabym to zobaczyć :')

Szczurzyca prędko zawęszyła. Teraz i ona dostrzegła wystający z płóciennej sakwy kawałek mięsa. Suszonego, co prawda, ale zawsze.
- Przepraszam pa.. au! - jęknął zaskoczony szczeniak, kiedy bez ostrzeżenia odbiła się mocno od jego łebka. Zwinnie wylądowała w trawie i smyrgnęła w stronę torby.
- Hm? Co się stało, Canon? - rozległo się gdzieś za jej plecami, kiedy wbijała pazurki w włókna, wspinając się do otworu worka.
- Eee... Nic, proszę pani. Chciałem tylko... zapytać, co będziemy jutro robić - padła odpowiedź. Haraka oczywiście była zajęta czymś zbyt ważnym, by choćby ją zarejestrować, a mianowicie dobieraniem się do mięsiwa. Rozczapierzyła pazurki. Jeszcze tylko trochę się wychyli, a dosięgnie...
- Cóż... Wszystkiego dowiemy się dzisiaj wieczorem. - Słysząc odpowiedź wadery, oczyma wyobraźni można było zobaczyć ten niemrawy uśmiech na jej pysku. Nie, żeby nasz szczur próbował. Właściwie to w tym momencie Haraka przechyliła się właśnie trochę za bardzo, krawędź materiału wygięła się i szczurzyca wpadła do środka. Tym razem nie miała jednak nic przeciwko przebywaniu w torbie; kto mógłby mieć, gdyby otaczały go takie smakowitości? Na próbę ugryzła suszone mięso.
- Nie to samo, co świeże - mruknęła z pełnym pyszczkiem - ale ostatecznie może być.
Pożywiając się dalej, zanotowała w pamięci, że wilcze młode są całkiem przydatne. A już na pewno bardziej, niż dorosłe wilki.
Ze swojego miejsca nie mogła już usłyszeć dalszej części dialogu, gdyż zagłuszał ją materiał (oraz jej własne ciamkanie), jednak gdyby była w stanie, zobaczyłaby również, że Canon grzecznie podziękował za odpowiedź, zaczekał, aż Kiiyuko sobie pójdzie, po czym z niepokojem zakradł się w stronę torby.
Nie musiał jednak poganiać szczurzycy. Skończywszy posiłek, wygramoliła się spomiędzy skrawków jedzenia, po czym ześlizgnęła się po ściance torby na trawę.
- Dzięki. Chcesz trochę? Dobre jest - oznajmiła, oblizując pyszczek.
- Nie sądzisz, że wyjadanie zapasów bez pozwolenia nie jest zbyt uczciwe?
- Jak nie, to nie. Gdzie teraz? - zapytała i nie czekając na odpowiedź, znów wskoczyła na grzbiet szczeniaka, chwilę potem moszcząc się wygodnie w jego gęstej czuprynie.
Zanim jednak Canon zdążył zaprotestować lub choćby coś powiedzieć, na polanie rozległo się, wypowiedziane gromkim głosem:
- Prosimy wszystkich do wieczornego Kręgu! Zabierzcie pianki!
<Canon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz