Kręciłam się bez sensu pomiędzy dwoma różnymi lasami, które przypadkowo były bardzo blisko siebie. Powoli zaczęłam wątpić w to moje całe "przeczucie". Przecież nic się nie dzieje.
Ehh, chyba powinnam skończyć to pakowanie. Jak na razie w mojej torbie znalazła się mapa, jedna książka, niewielki kompas i podręczny sztylet, który był jedyną pamiątką po siostrze. Byłam niemal pewna, że to wszystko co powinnam wziąć, ale jednak jedna część mnie, bardzo mała, ale i bardzo awanturnicza, domagała się większego spakowania.
Mimo wszystko, nie chciałam wracać do pustej jaskini, zwłaszcza, że pomimo maski wychwyciłam znajomy zapach, który nagle stał się doskonałą wymówką, by dopakowywanie się odłożyć na później. Zaczęłam truchtać w stronę źródła tego zapachu. Nie minęło nawet pięć minut, a pomiędzy jednym i drugim konarem zobaczyłam mojego jedynego znajomego w tej watasze, z którym kiedykolwiek rozmawiałam dłużej niż trzy minuty.
- Spakowany? - zapytałam, gdy miałam pewność, że znalazłam się w odpowiedniej odległości od niego.
<Videtur?>
Mimo wszystko, nie chciałam wracać do pustej jaskini, zwłaszcza, że pomimo maski wychwyciłam znajomy zapach, który nagle stał się doskonałą wymówką, by dopakowywanie się odłożyć na później. Zaczęłam truchtać w stronę źródła tego zapachu. Nie minęło nawet pięć minut, a pomiędzy jednym i drugim konarem zobaczyłam mojego jedynego znajomego w tej watasze, z którym kiedykolwiek rozmawiałam dłużej niż trzy minuty.
- Spakowany? - zapytałam, gdy miałam pewność, że znalazłam się w odpowiedniej odległości od niego.
<Videtur?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz