Nie uważacie tego za dziwne?
Ja nie. Zdążyłem się przyzwyczaić. I tak siedzę na kamieniu.
Nagle... Tu nie ma się co nagle dziać. Wszystko, każdy element otoczenia jest idealnie spokojny. Każde małe źdźbło trawy porusza się dokładnie z tą samą gracją, jak wszystkie dookoła. Każdy listek obraca na wietrze wzorem wszystkich innych listków, wykonujących perfekcyjnie gładkie ruchy. Kamienie nie poruszają się. Po prostu są idealne.
Do całego krajobrazu nie pasuje jedynie samotny, nie w całości nawet czarny wilk. Zaburza równowagę; sprawia, że jeden z głazów przyciąga uwagę bardziej od innych. Że się wyróżnia.
A może ja też stałem się już częścią tego krajobrazu?
Zamykam oczy...
Zaraz potem je otwieram. Nie będę kolejnym elementem, który ginie w tłumie takich samych części. Mam dość tej reklamowej perfekcji.
Skupiam uwagę na jednym, małym listku osiki. Drży leciutko, jak w przysłowiu. Jak wszystkie.
Opadnij.
Nie słucha mojej woli. Wciąż drży, jego ruchy wyglądają tak samo, jak przed chwilą. Jak przed godziną. Czy zawsze tak było? Skupiam się mocniej.
Masz opaść.
Drży, nie słucha mnie. Powinien był dawno oderwać się od gałęzi i opaść; takie rzeczy zwykle przychodzą mi z łatwością.
Drży, nie słucha mnie. Powinien był dawno oderwać się od gałęzi i opaść; takie rzeczy zwykle przychodzą mi z łatwością.
Zbieram całą siłę swojej woli i kieruję ją, wyrzucam w stronę tego jednego listeczka. Ta perfekcja nie może istnieć.
SPADAJ Z GAŁĘZI, DO JASNEJ CHOLERY!
Nie spada.
Nie spada.
~ ~ ~
Otwieram oczy. Leżę na posłaniu w swoim pokoju i patrzę w sufit. Sen.
Tsa.
Nie lubię już listków.
<Nudzi się mię. Gdyby ktoś naprawdę bardzo chciał odpisać, to proszę xD
Ale to raczej samodzielne, nic nieznaczące opko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz