Czekaj, czekaj czekaj. Że niby jak? Odskoczyłam w tył marszcząc nos, przy okazji uważając by się nie wywalić. Nurt na brzegu był mniej zwący, jednak wolałam nagle nie zanurzyć się nagle w wodzie. W tym samym czasie szczeniak walnął płasko o taflę wody, po czym wstał nieco podirytowany, że mu się nie udało. O co mu chodzi? Może to przez to że wpadł do beczki z alkoholem? Miód pitny to alkohol. Alkohol. Alko-.... kurwa. Oczywiście.
- Vespre. Najpierw cię umyjemy w tej powiedzie - powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu - a potem nafaszerujemy ziołami. BĘDZIESZ SIĘ TOPIŁ W MYDLE CHŁOPIE.
- PRESZZ SZATANIE - Cofnął się, lądując tyłkiem w wodzie. Po raz pierwszy postanowiłam wykazać inicjatywę przywódczą niczym prawilna starsza siostra jako uczeń medyka. To porównanie kompletnie nie jest moją aktualną sytuacją ale nie ważne, liczy się słowo. Nie miałam pojęcia co z nim zrobić, jednak ochlapałam go wodą jak najlepiej umiałam, podczas gdy ten miał zaciesz z macania mi łapami pyska.
- Głasku, głasku brwi...~ - Walnął mi łapą, w porę zamknięte oko i przejechał mało subtelnie w bok, powtarzając tą czynność kilka razy.
- Czy ty gdzieś na tej sierści widzisz brwi? - ten tylko uśmiechnął się głupio, przez co straciłam całą pokładaną w nim wiarę i tylko popatrzyłam na niego pustym, haniebnym wzrokiem, powstrzymując wzdychnięcie. Dobra. Nie ważne. Opłukałam jeszcze siebie, przez cały czas pilnując Vespre, polującego na światła w wodzie, po czym próbowałam go wyciągnąć na brzeg pomagając sobie od czasu do czasu skrzydłami, jednak mój kręgosłup cierpiał. Ała. Moje biedne szczenięce kości. Gdy w końcu wyciągnęłam go nieco dalej, gdy ten się szamotał i bronił, co wcale nie ułatwiało sprawy, zawołałam koty. Usłyszał tylko Yoru i po chwili czekania i grzebania w ziemi, podczas gdy Vespre próbował zjeść kanapkę z kory i stokrotek, przyleciał na tych swoich czarnych skrzydełkach. Już chciałam otworzyć pysk by coś powiedzieć, jednak gdy ten zobaczył Vespre, dał mi znak ogonem że mam milczeć.
- Powiedz mi jedną rzecz. Jak. - spytał kocur
- Wpadł do beczki z miodem - wyjaśniłam szybko.
- Koteek - Vespre podszedł chwiejnym krokiem do Yoru, który widać było że chciał uciekać, ale zaraz potem wpadł w objęcia szczeniaka, który postanowił solidnie wylizać mu twarz.
- No, w takim razie - zignorowałam całe zjawisko - Poszukajmy jakiś silnie pachnących ziół....
<Vespre? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz