- Nazywam się Solara i tak, należę do watahy- odpowiedziałam basiorowi.
- A ten twój wąż jest jadowity?- zapytał.
- Nie, jest pytonem. Ja na twoim miejscu bardziej bała bym się Sanara- odpowiedziałam.
- Kto to Sanar?- zapytał spinając się.
- Jeden z czterech moich wężowych opiekunów. Jest najbardziej agresywny- powiedziałam.
- Jeden z czterech!- krzyknął, chyba niezbyt mu się spodobali moi towarzysze.
- Tak, Exiri też do nich należy- powiedziałam już znudzona- Dobra jakiś inny temat.
- Lubisz pływać?- zapytał- Ja uwielbiam.
- Oczywiście- oznajmiłam i uśmiechnęłam się.
- To chodź, niedaleko jest ładne jezioro- powiedział i ruszył się z miejsca.
- Exiri wpełznij na mój grzbiet i stań się niewidzialna- szepnęłam do pytona, po chwili ruszyłam, by dogonić basiora. Po półgodzinnej drodze byliśmy już przy jeziorze. Pyton spełzł z mojego grzbietu i usadowił się na nagrzanym słońcem kamieniu. Gdy tylko podeszłam do jeziora to zanurzyłam się w błękitną toń. Ambrose towarzyszył mi pod wodą przez 2 minuty, potem musiał się wynurzyć. Po chwili znów zanurzył się i zaczął mnie ciągnąć w stronę powierzchni.
~Przecież on nie wie, że potrafię oddychać pod wodą~uświadomiłam sobie. Wypłynęłam na powierzchnię i powiedziałam mu to. Znów zanurkowałam, tym razem do samego dna. Zalazłam dziurę, oczywiście wpłynęłam w nią po chwili znalazłam się w jaskini porośniętej fluorescencyjnymi wodorostami i grzybami. Miej więcej pośrodku jaskini leżał głaz, na którym spała wodna jaszczurka, po cichu wycofałam się nie chcąc budzić potwora. Po paru minutach byłam na powierzchni. Ambrose dreptał w tę i z powrotem, gdy usłyszał plusk wody podszedł do brzegu.
- Już myślałem, że się nie wynurzysz- powiedział.
- Nie tak łatwo mnie się pozbyć- odpowiedziałam.
- Co ty tak długo tam robiłaś?- zapytał wyraźnie zaciekawiony…
<Ambrose?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz