- Przyjdź przed wschodnią bramę pałacu jakoś o dwudziestej - powiedziała nerwowo Solara i nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, wadera zniknęła w drzwiach biblioteki. Pozostałem sam w pustym pomieszczeniu. Po mojej głowie krążyło wiele myśli. Skąd nagła propozycja Solary? Dlaczego odeszła bez pożegnania? Machnąłem poirytowany ogonem. Chciałem poznać tajemnicze intencje spotkanej wilczycy. Znaliśmy się dość krótko, stąd nie wiedziałem, co może znaczyć podobne zaproszenie.
<Solara?>
Przyjście na czas okazało się znacznie trudniejsze, niż sądziłem w pierwszej chwili. Zaraz po wyjściu Solary do biblioteki zaczęli przychodzić coraz to nowi interesanci. Służyłem im więc pomocą niemal do zmroku. Ostatni gość długo nie potrafił zdecydować, który z tomów poezji woli. Ten za długi, ten za krótki, inny posiadał za mało rymów, inny za dużo. Westchnąłem ciężko. Dość męczący wilk na szczęście wybrał wymarzoną książkę i niezwykle zadowolony opuścił moje miejsce pracy. W końcu mogłem udać się na umówione spotkanie z Solarą. Miałem nadzieję, że wilczyca poczekała na mnie chwilę dłużej. Przeproszę ją zaraz po tym, jak dotrę na miejsce!
Zgodnie z przewidywaniem wadera siedziała znudzona przy starym dębie. Na mój widok rozpromieniła się serdecznie. Cieszyłem się, że nie zwątpiła w moje pojawienie się. Cóż, robiłem co w mojej mocy, aby dotrzeć na czas.
- Aaron! - wykrzyknęła na powitanie. Ja podszedłem bliżej rzucając szybkie "Dzień dobry".
- Aaron! - wykrzyknęła na powitanie. Ja podszedłem bliżej rzucając szybkie "Dzień dobry".
- Przepraszam za zwłokę. Problemy w pracy - wyjaśniłem krótko, po czym od razu przeszedłem do rzeczy. - W jakim celu poprosiłaś mnie o spotkanie?
Solara chwilę wahała się z odpowiedzią. Rozejrzała się nieznacznie, jakby to miało jej pomóc.
- Ja... po prostu chciałam spędzić z tobą trochę czasu - odparła, spoglądając na mnie. Uśmiechnąłem się delikatnie w odpowiedzi.
- W takim razie, co powiesz na spacer? - zaproponowałem, wskazując łbem ciągnącą się przed nami drogę.
- W takim razie, co powiesz na spacer? - zaproponowałem, wskazując łbem ciągnącą się przed nami drogę.
- Z przyjemnością!
Wadera dołączyła do mnie, po czym wspólnie udaliśmy się w drogę. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nasza konwersacja przyciągnęła się aż do późnej nocy. Zatrzymaliśmy się dopiero przy ogromnym jeziorze. Blask gwiazd odbijał się od spokojnej toni, tworząc jasną poświatę. Widok zapierał dech w piersiach. Moje oczy lśniły, kiedy podziwiałem owy krajobraz. Naprawdę przepiękne miejsce!
- Dziękuję za propozycję spotkania - powiedziałem, po upływie dłuższej chwili. - Cudownie się bawiłem, ale pora, bym wracał do domu.
Solara spojrzała na mnie smutno. Nim jednak zdążyła cokolwiek odrzec, przerwałem jej:
- Ale najpierw odprowadzę ciebie.
Nie wyobrażałem sobie, iż mógłbym pozostawić waderę samą. Nawet jeśli moja droga do domu potrwa dłużej niż zwykle, poczuje się lepiej, że świadomością, iż wilczyca bezpiecznie dotarła do siebie. Bez słowa wstałem z miejsca i spojrzałem wymownie na towarzyszkę, licząc, że poprowadzi mnie do miejsca, które zamieszkuje.
Nie wyobrażałem sobie, iż mógłbym pozostawić waderę samą. Nawet jeśli moja droga do domu potrwa dłużej niż zwykle, poczuje się lepiej, że świadomością, iż wilczyca bezpiecznie dotarła do siebie. Bez słowa wstałem z miejsca i spojrzałem wymownie na towarzyszkę, licząc, że poprowadzi mnie do miejsca, które zamieszkuje.
<Solara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz