20.06.2020

Od Solary CD Aarona

- Ja nazywam się Solara. Chętnie pójdę na polowanie- odpowiedziałam. Ruszyliśmy w kierunku lasu nasłuchując odgłosów zwierząt. Nagle obok nas trzasnęła gałązka. Przywarłam do ziemi i stałam się niewidzialna. Poruszałam się bezszelestnie w kierunku zwierzęcia. Aaron najwyraźniej nie zauważył, że zniknęłam, skupił całą swoją uwagę na ofierze. Okazało się, że to zając. Po pół godzinnej pogoni upolowaliśmy ze cztery zające, dopiero wtedy poczuliśmy się najedzeni. Moje futro przybrało normalny kolor, ale po moim medalionie przebiegały czerwone i różowe refleksy, jednak zaraz je stłumiłam. Aaron po zjedzeniu swoich zajęcy zapytał.
- Potrafisz zmieniać kolory? Po tym jak gałąź trzasnęła straciłem cię z oczu- oznajmił.
- Tak potrafię- odpowiedziałam i zamigotałam różnymi barwami.
- Fajnie- powiedział i znowu zamilkł. Zaczęłam z nim rozmawiać na różne tematy. Po chwili przypomniałam sobie, która jest i z bólem przerwałam rozmowę. Pożegnałam się i pobiegłam w stronę swojej jaskini. Na śmierć zapomniałam, że obiecałam wężom, iż wychodzę tylko na pół godziny. Tymczasem na dworze spędziłam jakieś dwie i pół godziny. Gdy dotarłam do jaskini okazało się, że wszystkie węże śpią. Po cichu weszłam do jaskini i ułożyłam się u boku Sanara.
***Rano*** 
Przeciągnęłam się i zobaczyłam, że wszystkie węże już się obudziły i gdzieś zniknęły, nawet Exiri. Udałam się do biblioteki, by odwiedzić Aarona i z nim porozmawiać.
~ Wczoraj przyjemnie się rozmawiało~ pomyślałam. Po chwili byłam już przed drzwiami biblioteki, gdy weszłam do środka zobaczyłam, że Aaron krząta się przy biurku.
- Cześć Solara- powiedział, gdy mnie zobaczył.
- Cześć- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę basiora. Ten nie przerywał zajęcia, sprawdzał książki potem jakąś kartkę, a następnie odkładał książkę na jej miejsce, na półce.
- Przyjdź przed wschodnią bramę pałacu jakoś o dwudziestej- powiedziałam i nie dając mu czasu na odpowiedź zniknęłam za drzwiami. Przez resztę dnia zajmowałam się różnymi sprawami. Pomogłam Exiri, spławiłam Inkara i Sanara wmawiając im, że są głodni i wysyłając ich na polowanie. Po uporaniu się ze wszystkimi wężami zajęłam się sobą, poszłam na polowanie. Zbierałam kwiaty i uplotłam z nich parę wianków, które zawiesiłam w swojej jaskini. Potem przyniosłam świeża wodę w wiadrze. Później zamiotłam całą jaskinię. Przez resztę wolnego czasu czesałam futro i nuciłam sobie piosenki. Gdy szłam na umówione miejsce, mój medalion przybrał różowy kolor, przez całą drogę, próbowałam skłonić go do przybrania jakiejś poważniejszej barwy jednak na próżno. Gdy dotarłam na miejsce, zaczęłam czekać. Czekałam pięć minut, dziesięć minut, dwadzieścia minut. Już zaczęłam tracić nadzieję…

<Aaron? Przyjdziesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz