19.06.2020

Od Aarona cd. Solary

Nigdy nie przepadałem za latem. Z niemałą więc niechęcią przyjąłem fakt rozpoczynającej się pory roku. Słońce od samego rana paliło niemiłosiernie, pozbawiając mnie ostatnich motywacji do życia. Przeciągnąłem się nieznacznie na posłaniu, próbując odnaleźć jakiekolwiek chęci by wyściubić nos na podobny gorąc. Nie miałem jednak zbyt wielkiego wyboru. Jeśli się nie pośpieszę, spóźnię się do pracy. 
Ze zmrużonymi oczami od jaskrawego światła słonecznego opuściłem jaskinię. Z ogonem powłóczonym po pokrytej piachem ścieżce, ruszyłem w stronę swojego stałego miejsca pracy. Nie miałem nawet czasu na poranne polowanie. Stwierdziłem jednak, iż wytrzymam głód i wybiorę się na porządne łowy wieczorem. Zawsze też mogę przekąsić coś w pracy. 
Przywitały mnie bogato zapełnione regały książek. Już z pierwszymi krokami owiał mnie znajomy, charakterystyczny zapach starych tomisk. Była to jednak woń niezwykle przyjemna. Uniosłem do góry uszy i przemieszczając się pomiędzy dębowymi pułkami, dotarłem do niewielkiej wielkości biura. Zerknąłem również na leżącą na pulpicie karteczkę z wyznaczonymi na dzisiaj zadaniami. Polegały na tym, co zwykle - odkurzenie książek, sprawdzenie stanu okładek czy zajęcie się pracą papierkową. Należało do niej głównie skatalogowanie najnowszych wypożyczeń czy zwrotów. Postanowiłem więc zacząć od tego. 
Zajęcie przerwało mi niegłośne skrzypienie drzwi. Podniosłem wzrok zza kartki papieru, aby ujrzeć wchodzącą do biblioteki waderę. Ciemnobrązowa nieznajoma rozejrzała się po przestronnym pomieszczeniu, po czym powolnym krokiem, ciągnąc za sobą jasny ogon ruszyła w jego głąb. Chwilę błądziła pomiędzy regałami, kiedy zatrzymała się przy jednym z nich. Odłożyłem swoją pracę na bok. Może potrzebuje mojej porady? 
- Czy mogę jakoś pomóc? - zapytałem, pochodząc bliżej niej. - Jakiej książki szukasz?
- Szukam książki o zwierzętach zamieszkujących tereny watahy - wyjaśniła bez chwili zawahania. - Jest tu taka?
- Tak, jest, zaraz ci ją podam. - Doskonale wiedziałem, jaki tom mógłby się spodobać waderze. Ruszyłem w znajomym mi kierunku, aby po chwili wrócić z "Encyklopedią ras". 
- Idealnie! - odparła na widok przyniesionej przeze mnie książki. - Mogę ją wypożyczyć?
- Oczywiście. - Chwilę później poprosiłem wilczycę, aby podeszła do pulpitu, gdzie dokończyliśmy formalności. Trwało to niedługo, dosłownie minutę później wadera dziękując, opuściła bibliotekę. Ponownie zostałem sam. 
***
Kończyłem właśnie zmianę. W ciągu całego dnia służyłem pomocom każdemu, kto jej ode mnie oczekiwał. Poukładałem starannie książki, odkurzyłem stare tomy i wytarłem podłogę. Niemal padałem ze zmęczenia. Kiedy miałem już zamykać bibliotekę, budynek odwiedziła wadera, która rano wypożyczyła encyklopedię. Wydawało się, że dość spieszyła się, aby dotrzeć tutaj przed zamknięciem. 
- Przyszłam zwrócić książkę - wyjaśniła na wejściu, podając mi tom. Podziękowałem i odznaczyłem książkę w spisie wypożyczonych dzieł. 
- Szybko ci poszło. - Uśmiechnąłem się delikatnie, odkładając książkę na miejsce.
- Tak, była niezwykle wciągająca - nieznajoma stwierdziła z niemałym przekonaniem. Przytaknąłem, kierując się w stronę wyjścia. Wilczyca w milczeniu ruszyła za mną. Choć mogło mi się wydawać, zdawało mi się, iż widziałem na jej pysku delikatne zamieszanie.
- Jestem Aaron - przedstawiłem się w międzyczasie, kiedy zamykałem drzwi do biblioteki. - Wybieram się na polowanie. Może masz ochotę mi towarzyszyć? 
Nic nie stało mi na przeszkodzie, aby poznać lepiej nieznajomą waderę.

<Solara?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz