5.06.2020

Od Sokara CD Kiomi

- Wszystko okay?- spytałem nieco zaniepokojony. Wadera nie wyglądała, jakby czuła się dobrze. Na dodatek wciąż była cała mokra, nawet mimo tego, że od jakiegoś czasu starałem się jakoś osuszyć ją z pomocą skrzydeł. Minus był taki, że nie wiedziałem, czy przypadkiem się przez to nie przeziębi, a plus taki, że przynajmniej dzięki temu się ocknęła. Odrobinę mi ulżyło.
- Chyba tak... - mruknęła cicho, patrząc na mnie i najwyraźniej łapiąc dopiero ostrość. Zaraz jednak znów zamknęła oczy i jęknęła krótko.- Ale mnie boli głowa... Ała...
Co pomaga na ból głowy, Sokar, myśl...
- Zaraz pójdę po jakieś zioła- zaproponowałem i przeszedłem kawałek dalej, prostując skrzydła. W budynku głównym sierocińca na stówkę był ich całkiem spory jak na niego zapas. Gdybym poprosił kogoś dorosłego, może mógłbym trochę wziąć lub przy odrobinie szczęścia uzyskałbym pomoc. A raczej uzyskałaby ją wadera, której ona była potrzebna. Już zatrzepotałem skrzydłami, kiedy wilczyca zastąpiła mi drogę. Musiałem się odrobinę cofnąć. Stwierdziła, że wytrzyma... Jako iż nie byłem typem, który chcę wszystkim na siłę pomagać, skinąłem głową.
- Jak wolisz.
- Tak w ogóle, to co się stało?- Odsunęła się trochę, po czyn otrzepała się z wody. Trochę mnie zmoczyła, ale nie przejąłem się tym.
- W sumie sam nie wiem- odpowiedziałem szczerze.- Wyszedłem z tego budynku.- Wskazałem na spory biały budynek na środku sierocińca.- Zobaczyłem ciebie, jak leżałaś nieprzytomna na brzegu. Pomyślałem, że zabiorę cię tutaj. Jest tu ciut cieplej- wytłumaczyłem na szybko.
- Dziękuję za pomoc w takim razie.- Skinęła mi delikatnie głową.- Ale chwila...- Wydała mi się przez chwilę czymś zaniepokojona.- Sasuke! Widziałeś go?

***

- Fajnie jest mieć towarzysza?- zagadałem, wciąż rozglądając się za latającą pierzastą latarenką. Byliśmy w pobliżu miejsca, w którym Kiomi podobno rozstała się ze swoim feniksem. Zmierzaliśmy w stronę lasu, bo prawdopodobnie to właśnie tam udał się ptak na polowanie. Szukaliśmy go już szmat czasu. Trochę bolały nas gardła od wołania za nim. Skrzydła też, dlatego szliśmy teraz na piechotę.
- Ty nigdy go nie miałeś?- Spojrzała na mnie przez chwilę, ale szybko wróciła do rozglądania się po lesie.
- Niee, jakoś... Jakoś się nie złożyło.- Ominąłem mrowisko.- Myślałem, że kupię sobie rzekotkę albo jakieś inne małe stworzonko, kiedy już będę starszy, ale usłyszałem pewną historię i... jakoś uznałem, że jeśli mam mieć kiedyś towarzysza to przeznaczenie sprawi, że i tak będę go miał.
- Przeznaczenie?
- Mhm!- Przeskoczyłem nad kłodą leżącą mi na drodze. Biała wadera zrobiła to samo, tylko z pomocą skrzydeł.
- Wiesz...-zamyśliła się.- Ja spotkałam Sasuke, kiedy byłam o wiele młodsza. Zaopiekował się mną, kiedy byłam ranna i od tamtej pory po prostu żyjemy ze sobą. Jest moim przyjacielem- mruknęła cicho.- Myślisz, że to było przeznaczenie?
- Taak, tak właśnie myślę- uśmiechnąłem się trochę. Ten uśmiech niebawem jednak mi zszedł.- Zaraz zacznie się ściemniać- zauważyłem ponuro.- Zdarzało mu się nie wracać na noc?
- Nie- fuknęła. Zdawała się być zmartwiona.
- Nie mówiłaś czasem, że jest nieśmiertelny?- Zatrzymałem się na chwilę.
- To nie znaczy, że nie może być ranny.- Zrobiła to samo, co ja i podeszła do mnie, patrząc mi hardo w oczy.- Musimy go znaleźć.
- Znajdziemy. Jestem tego pewny- posłałem jej delikatny, pokrzepiający uśmiech.- ...Chociaż powinienem powoli wracać do sierocińca... Moi opiekunowie nie byliby zadowoleni, że wracam po zmroku.
- Jeszcze go nie znaleźliśmy!- zaprotestowała.
- Wiem... Dlatego i tak poszukam go z tobą. Po ciemku będzie łatwiej go znaleźć. W końcu to ognisty ptak. Będzie się świecił.
- Masz rację- uśmiechnęła się szeroko. Sam nie potrafiłem się nie uśmiechnąć, widząc to. Zdecydowanie zarażała pozytywną energią.
- Jest już nasz!
- TAK!- Wzbiła się w powietrze na swoich ślicznych ognistych skrzydłach i już miałem pójść w jej ślady, kiedy coś ze straszliwą prędkością przeleciało mi przed samym nosem, waląc w drzewo obok mnie. To było szybsze niż mrugnięcie okiem. Nie zdążyłbym nawet zarejestrować tego, jaki to ptak, gdyby nie płonął żywym ogniem.
- SASUKE!- Głos Kiomi rozpoznałem bez problemu.

<Kiomi? Proszę Bardzo>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz