23.06.2020

Od Kiomi do Solary

Nie czułam się dzisiaj najlepiej. I nie tylko psychicznie, ale fizycznie też. Może to przez pogodę. Niby ciepło, a jednak jakoś dziwnie. Jakby zbierało się na burzę. W sumie i tak praktycznie nie było widać u góry koloru niebieskiego. Ale postanowiłam się za siebie wziąć. Zbyt długie zostawanie sam na sam z myślami prowadziło w najciemniejsze zakątki rozmyślania XD. Stwierdziłam, że zamiast tylko leżeć i czekać na… w sumie nie wiem na co, lepiej spędzić ten czas produktywnie. Wstałam więc wcześnie rano i udałam się na polowanie. Wiewiórka to za mało. Może lepiej porwać się na coś większego. Jak… jelonek? Zobaczyłam lekki ruch liści i trzask gałązek. Zaraz potem zza krzaków wyłoniła się główka malutkiej sarenki. Nigdzie jednak nie było mamy. Idealnie. Po udanym pościgu zaniosłam jelonka do mojej tajemnej skrytki na jednym z drzew w mało uczęszczanej części lasu. Ogarnęła mnie niepohamowana chęć na jagody. Poleciałam więc w kierunku sierocińca i poszłam na jagodowe „pole” za nim. Zanurkowałam w obsadzonych malutkimi, słodkimi, fioletowymi koralikami krzewach. Były dość wysokie. Nawet nie musiałam ich zrywać. Praktycznie same opadały z krzewów po dotknięciu choćby gałązki. Nie weszłam wcale tak głęboko w pole, a nagle w coś uderzyłam. A właściwie kogoś. Była to stosunkowo niewielka, brązowa wadera ze ślicznym białym ogonem. Miała na łapach bransoletki. Miała piękne, złote i niebieskie oczy i dość duże, silne pazury. Nie zdążyłam jej się dobrze przypatrzeć, kiedy zapytała:
- Co tutaj robisz malutka?
- Nie jestem taka mała…
- Oj jesteś.- przedrzeźniała się ze mną delikatnie, uśmiechając się przy tym czule.
- Więc to tutaj robisz?- zapytała ponownie.
- Przyszłam na jagody… teraz są wyjątkowo słodkie.- wepchnęłam kilka do pyszczka.
- Masz rację. Często tu bywasz?
- Jak mam ochotę na jagody to tak.
- Jasne. A daleko stąd mieszkasz? Może cię odprowadzę?- zaproponowała.
- Nie, niedaleko.- spuściłam głowę i ogon, położyłam po sobie uszy.
- Ojej, co się stało?
- Nie, nic. Po prostu… ja mieszkam tutaj.- skinęłam głową w stronę sierocińca.
- To takie złe, że tam mieszkasz, że aż ci smutno?
- Nie. Po prostu raczej nie za dużo mam tam zajęć. Całymi dniami tylko leżę i bawię się mocami razem z Sasuke, albo nie robię nic. Tylko myślę. Jedyną waderą, jaka się do tej pory ze mną bawiła jest Pełnia. Ale ona została niedawno adoptowana. Cieszę się jej szczęściem, ale pomimo to, że się czasem widzimy, brak mi jej.- odpowiedziałam.
- To smutne. Co ty na małe polowanko na poprawę humoru?
- Właściwie, to właśnie z takiego wróciłam. Bezpiecznie ukryłam zdobycz. Może chce Pani ze mną zjeść?
- Dlaczego nie. Tak w ogóle, nie znam twojego imienia.
- Kiomi jestem. A Pani?
- Solara.
- Miło Panią spotkać.
- Mi ciebie również. To idziemy?
- Jasne.
Poszłyśmy w stronę drzewa, w którym schowałam jelonka. Droga była całkiem nie długa. Gdy dotarłyśmy na miejsce, poleciałam i zciągnęłam go z drzewa, po czym razem miło zjadłyśmy i rozmawiałyśmy trochę. Pani Solara okazała się naprawdę miła. Fajnie że ją spotkałam. Całkiem sporo nas łączyło. Miło i przyjemnie spędziłyśmy spory kawałek czasu. Jednak nie wiedziałam, jak się do niej zwracać. Zapytałam więc:
- Przepraszam, ale jak mam do Pani mówić?
- Możesz mi mówić…

<Solara? Przepraszam, że tak długo czekałaś>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz