Dziś
jest mój
wyjątkowy dzień! Pierwszy w Watasze Mrocznych Skrzydeł! Ciekawe, kogo
poznam na
początku? Chętnie zobaczyłabym szczeniaki! Rozmyślałam nawet o nauczaniu
tych małych pociech, ale jednak postanowiłam zostać medykiem - tak
obiecałam sobie i Alexowi.
Wędrując już jakiś czas
ścieżką wydeptaną przez starsze pokolenia usłyszałam pisk. Nie pisk szczeniaka,
tylko jakiegoś mniejszego zwierzęcia. Podeszłam ostrożnie do źródła, to był szczur!
- Uhm…
Witaj, j-ja jestem Solara, a ty? – nastąpiła długa cisza. Albo ja po prostu nie
słyszę, co ona mówi, albo nie odzywała się. W końcu usłyszałam:
- Jestem
Haraka, medyczka. – o, widzę, że będę miała wspólniczkę, tylko będę musiała
uważać, by jej przypadkiem nie zdeptać.
- Hah, będziemy
chyba pracować razem. Też jestem medyczką. – popatrzyła na mnie z ciekawością,
ale nie okazywała nic innego. Raczej bardzo dobrze się dogadywać nie będziemy.
- Nie
potrzebuje pomocy. – powiedziała oschle – Chyba, że przy badaniu czy coś.
- O, uh,
Aha? To… Kiedy zaczynam? – spytałam trochę niepewnie, ale z wystarczającym
spokojem.
- Sama nie
wiem. – znowu zapadła cisza.
-
Umm… To ja
może pójdę już… - oddaliłam się zbita z tropu. Na pewno przyjeli szczura
do watahy? Dlaczego? Może zapytam innych wilków, lub innych stworzonek
w watasze.
Spacerowałam tym razem przy pięknej rzeczce, w której kaczki brały kąpiel, podziwiałam ten widok przez kilka długich chwil. Nareszcie się ocknęłam z transu i poszłam dalej. Zapach był taki... Inny niż wcześniej. Poniuchałam ponownie. Był to wilk. Spokojnie podreptałam za zapachem.
Widać ten wilk lubił ruch, gdyż zamiast iść prosto, ten skręcał to za drzewa, to za krzaki, to za kamienie. Raczej nie chciał, by ktoś go śledził. Na chwilę przystałam. Jego zapach był wyraźniejszy.
Pokłusowałam w stronę już silniejszego zapachu. Przed oczami pojawiła mi się kruczoczarna, puszysta kula. Patrzyłam, jak wyłania się z niej mały basiorek. niby mały, ale whatever.
(Nox? Chciałaś bym zaczęła xDD)
Spacerowałam tym razem przy pięknej rzeczce, w której kaczki brały kąpiel, podziwiałam ten widok przez kilka długich chwil. Nareszcie się ocknęłam z transu i poszłam dalej. Zapach był taki... Inny niż wcześniej. Poniuchałam ponownie. Był to wilk. Spokojnie podreptałam za zapachem.
Widać ten wilk lubił ruch, gdyż zamiast iść prosto, ten skręcał to za drzewa, to za krzaki, to za kamienie. Raczej nie chciał, by ktoś go śledził. Na chwilę przystałam. Jego zapach był wyraźniejszy.
Pokłusowałam w stronę już silniejszego zapachu. Przed oczami pojawiła mi się kruczoczarna, puszysta kula. Patrzyłam, jak wyłania się z niej mały basiorek. niby mały, ale whatever.
(Nox? Chciałaś bym zaczęła xDD)
Super to zostało opisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń