14.07.2018

Od Rose *

Weszłam do czegoś w postaci przychodni. Dzień mijał mi wyjątkowo nudno, więc stwierdziłam, że aby zabić czas udam się do mojego miejsca pracy. Znajdowali się tam wszyscy poszkodowani w trakcie jakichś misji oraz ranni członkowie, jak i matki w ciąży. Po prostu uwielbiałam tę pracę! Cieszyło mnie pomaganie innym i ich uśmiechy, kiedy udało mi się ich uleczyć. Co prawda były też przypadki, w których nie zawsze się to udawało, ale o tym lepiej nie wspominać...

Przekroczyłam próg jednego z pomieszczeń, gdzie leżał mój ulubiony ,,pacjent". Mały szczeniak zamachał wesoło ogonem.

 - Cześć Rose! - Wykrzyknął szczęśliwy.

 - Witaj, witaj! Dawno cię nie widziałam... - Zamyśliłam się.

Tak jak zwykle pogrążyliśmy się w miłej pogawędce. Mimo dużej różnicy wieku nie przeszkadzało mi to, gdyż mały był naprawdę bardzo mądry, a przy tym słodki i kochany. Trafił tutaj jakieś dwa tygodnie temu, gdy jego rodzice zostawili go na pastwę losu. Był w bardzo złym stanie, ale jakoś się z tego wygrzebał i całkiem dobrze sobie radzi za co bardzo go podziwiam.

 - Myślisz, że moi rodzice kiedyś do mnie wrócą? - spytał sennym głosem.

 - Nie mam pojęcia... Może kiedyś. - Uśmiechnęłam się smutno. - Powinieneś już iść spać, widzę że jesteś zmęczony. - powiedziałam. - Dobranoc. Wrócę tu jutro! - Pomachałam mu wesoło i wyszłam.

Od razu wyszłam na zewnątrz aby odetchnąć świeżym powietrzem. W mojej głowie kotłowało się milion myśli. Chciałam by jego rodzice wrócili, by poczuł się tak jak wcześniej... Ah, to chyba jednak nie będzie zbytnio możliwe.

 - Często go odwiedzasz, prawda? - Usłyszałam czyiś głos za sobą i podskoczyłam na jego dźwięk, odwracając się szybko. Ujrzałam znajomą sylwetkę i mimowolnie się uśmiechnęłam.

 - Można tak powiedzieć. Czemu pytasz?

Ktoś coś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz