25.07.2018

Od Mauvais CD Videtura

I znowu cisza. Ale tym razem inny rodzaj tej ciszy. Może to trochę dziwne, ale z biegiem czasu nauczyłam się rozpoznawać ich różne rodzaje. Ta nie była w żaden sposób niezręczna, a w powietrzu nie unosiło się napięcie i niewiedza, co mam za chwilę powiedzieć.
- Myślę, że żywioł czasu nawiązuje do mojej posady Wyroczni. Sama nie wiem dlaczego mam tyle żywiołów, może to się dziedziczy z pokolenia na pokolenie. Za bardzo się tym jednak nie interesuję. Po prostu tak jest, a żadna ciekawość i niepotrzebne drążenie tematu tego nie zmienią - rzekłam w końcu odrywając wzrok od piasku, na którym właśnie powstał jakiś rysunek o niezidentyfikowanym temacie. Ot co, jakieś linie kompletnie bez ładu i składu. Ech, nie jestem dobra w rysownictwie. Szybkim ruchem zmazałam to dzieło. Później zadarłam łeb do góry chcąc w jakikolwiek sposób się zorientować która w tym momencie jest godzina. Ile już tutaj stoję.
- Na co patrzysz? - usłyszałam głos samca i gwałtownie opuściłam głowę. Zaczęłam patrzeć prosto przez siebie.
- Zastanawiam się, która godzina... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą powoli przenosząc wzrok na Videtura - Mam dziwne wrażenie, że powinnam już wracać, bo inaczej narażę się na wielki gniew przerośniętego kociaka ze skrzydłami - uśmiechnęłam się lekko - Nie zrozum mnie źle, bardzo miło się rozmawiało i mimo wszystko chętnie bym to powtórzyła, ale jednak późna noc to nie czas na dłuższe pogawędki, prawda? - dodałam bardzo szybko, by rozwiać wszelkie inne przypuszczenia. Videtur z wielką wyrozumiałością pokiwał głową. Szybko się pożegnałam i ruszyłam w stronę swojej jaskini. Gdy już do niej dotarłam, uświadomiłam sobie, że La Llorona już na mnie czekała, wyglądając przy tym jak surowa matka chcąca owrzeszczeć swoję dziecię. Jednak byłam zbyt zmęczona by słuchać jej słów, po prostu zasnęłam i nic nie mogłoby mnie zbudzić.


<Videtur?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz