24.07.2018

Od Leo CD. Lii

Mam wielki zaciesz z powodu nowych członków i aż mnie wzięło na odpis. :3

Siedzieliśmy sobie przy ognisku i zajadaliśmy rybkami. Mniam.
- Rano będzie padać - stwierdziła Lia, zajmując się rybą. Odchyliłem się do tyłu i zacząłem z uwagą - prawie że dosłownie - chłonąć niebo szeroko otwartymi oczami.
- Skąd to wiesz? - spytałem z, można wręcz powiedzieć, szczenięcą ciekawością, jednak nie przejąłem się zbytnio ową nagłą zmianą tonu.
- Po prostu wiatr jakoś mocniej wieje. - Kątem oka dostrzegłem, jak wadera wzrusza ramionami. - Nie czujesz?
- Jakoś nie.
- Aha... - Powróciłem do wcześniejszej pozycji i spojrzałem na Lię. Wpatrywała się we mnie ze zmarszczonymi brwiami i lekko przekrzywioną głową, jakby się nad czymś zastanawiając.
- Coś nie tak? - spytałem beztrosko, z zaciekawieniem przekręcając łeb, tym samym naśladując Alfę.
- Nic... - mruknęła - Tylko tak się zastanawiam... Czy oprócz zmiany wyglądu i ciała, ta wielka ryba nie namieszała ci w mózgu.
- Haaaa? - Ściągnąłem brwi. - Co jest niby ze mną nie tak? Jestem niemiły?
- Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - burknęła - jesteś zbyt miły.
- Haaaa?! - powtórzyłem, tym razem głośniej.
- Możecie być ciszej? - Dobiegł mnie cichy, zaspany głos. Odwróciłem się w kierunku jego źródła, którym okazał się Raven. - Niektórzy tu próbują spać - dodał, zakrywając oczy łapami.
- A zresztą - po chwili postanowiłem wznowić rozmowę - o co ci chodzi? Co niby jest nie tak z moim wyglądem?
Lia westchnęła cicho, po czym wstała i gestem nakazała mi iść za nią. Podeszliśmy do jeziora.
- Popatrz na swoje odbicie - powiedziała tylko. - Przyjrzyj się.
Tak więc zrobiłem.
I... Cóż rzec?
Sam nie wiem.
Może zacznijmy od tego, że mnie zatkało. Dosłownie - nie byłem w stanie niczego powiedzieć, czy chociażby się poruszyć. W końcu, po paru dobrych minutach ciszy, zdołałem wydusić:
- C-Co?
W miejscu moich niegdyś niebieskich tęczówek, w środku których jakgdyby nie było źrenic, widniały teraz oczy; zwyczajne, o białych białkach i brązowych tęczówkach. Granatowe włosy z grzywką opadającą mi na pysk i przykrywającą moje prawe oko zniknęły. Moje futro nie było już niebiesko-biało-granatowe w jasnoniebieskie cętki, a beżowo-białe z niebieskimi akcentami. Nietoperze skrzydła w kolorach dawnego futra zostały zastąpione ogramnymi, pierzastymi skrzydłami o różnych kolorach i wzorach. Jeśli chodzi o szczegóły, mogę dodać, iż moje uszy zrobiły się szersze i dłuższe, a przednie łapy zrobiły się jakby takie... ptasie? Ogon stał się cienki i bardzo długi, nawet dłuższy od całej reszty ciała, a na jego końcu stawał się "grubszy" i obrastał piórami.
- Co to ma być? - wymamrotałem cicho po tym, jak w miarę się uspokoiłem. - Co to ma być, do jasnej ciasnej?
- Nie wiem - odrzekła Lia. - Naprawdę nie wiem, ale... Chodźmy już spać.
~~~*~~~
- Nareszcie w domu! - zawołał Raven, kiedy doszliśmy na teren watahy. - To ja idę do jaskini! Papa! - I już go nie było.
Staliśmy więc sobie na środku polany, nie wiedząc co robić. Po, przynajmy sobie szczerze, niezbyt długim czasie, zacząłem krążyć i zbierać kwiatki, które miały najdłuższe łodyżki.
- Kwiatki ci się zbierać zachciało? - prychnęła, wręcz kpiąco, wadera, widząc moje wyczyny. Wywróciłem tylko oczami i mruknąłem:
- Cichaj mi tu.
- Nie będziesz mi rozkazywać. - Usłyszałem w odpowiedzi.
Westchnąłem cicho, po czym zaprzestałem zbierania kwiatów i odwróciłem się w jej stronę. Po chwili lustrowania jej wzrokiem od stóp do głów, coś zaczęło się dziać.
Przeze mnie? Nie no, co wy.
Najpierw wokół łap, potem ku górze; pokryte zostały nogi, brzuch, ogon, szyja, aż w końcu dotarł do pyska... Odkryte pozostały tylko oczy i uszy.
Co takiego? No oczywiście, że lód!
- Nareszcie! - rzekłem z udawaną ulgą. - Cisza, i spokój.
Po czym zebrałem kilka roślinek o kolorowych płatkach i z uśmiechem siadłem, zaczynając robić wianek.
Liuuuuuuu?~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz