Obudziły mnie jasne promienie słońca, które brutalnie zaatakowały moje zamknięte oczy. Mruknęłam sfrustrowana i z największym trudem dźwignęłam się na nogi. Naprawdę, nie chciało mi się wstawać, ale, niestety, na dzisiaj zaplanowałam jakieś polowanie. W końcu co dwa, trzy dni wypadałoby zjeść jakiś porządny posiłek, a nie jakieś półposiłki. Rozciągnęłam wszystkie mięśnie i ziewnęłam przeciągle, próbując przyzwyczaić się do wyjątkowo dzisiaj jasnego słońca, którego światło, mimo czarnej maski, i tak oślepiało moje oczy.
Wyszłam z jaskini i skierowałam się w stronę najbliższego wodopoju, przy którym zapewne będzie niemałe stadko jeleni. I rzeczywiście, przy wodzie stacjonowało kilkanaście byków i łani, najwyraź iej były nieświadome zbliżającego się zagrożenia. Odczekałam chwilę aż dostatecznie uśpię ich czujność, a potem wyskoczyłam z mojej kryjówki i po chwili znalazłam się na grzbiecie najbliższego z nich. Zwierze szarpało się i próbowało uwolnić, a jego przyjaciele uciekli w popłochu. Nieszczęsny jeleń chciał podążyć za nimi, ale moment potem padł trupem na zielonej trawie. Szybko poszło. Jak zwykle miałam w planach zjeść tyle, ile się da, a resztę zostawić jako pokarm dla kruków i innych padlinożerców. Z uśmiechem wbiłam zęby w młode i świerze mięsko.
- Cześć - usłyszałam znajomy głos i natychmiast podniosłam łeb. Videtur stał nieopodal, a na mój widok wzdrygnął się nieznacznie. Zapewne to wina wielkiej, czerwonej plamy na moim pysku. Cóż.
- Cześć - odpowiedziałam tym samym. Popatrzyłam na ułamek sekundy na leżącego jelenia przede mną. Szkoda by było zmarnować połowę tego dorodnego samca - Hmmm... Chciałbyś się może... przyłączyć...? - zapytałam cicho i niepewnie. Może i lekko się rozgadałam przy ostatnim spotkaniu, ale i tak takie propozycje z trudem przechodziły mi przez gardło.
<Vide?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz