31.07.2018

Od Noxa Do Solary

 Po paru miesiącach podróży... a raczej błąkania się po lasach, górach i Bóg wie czego w końcu dotarłem do miejsca, w którym mógłbym się osiedlić. Były tu sarny, króliki, roślinki i woda pitna, do której nie można było się tak łatwo dostać w moim starym obozie. A te widoki! Stałem teraz na klifie i lustrowałem krajobraz przede mną. Zafascynowany, obserwowałem z góry lasy iglaste i mieszane, łąki pełne kwiatów, odbijające światło jeziora i leniwy bieg rzeki, który przez wąwóz skalny prowadził do... siedliska watahy wilków.
Błyskawicznie przywarłem do ziemi, zginając nogi i napinając mięśnie. Przeklnąłem się przez własną głupotę. Przecież to oczywiste, że w tak idealnym miejscu ktoś musiał zamieszkać przede mną, a z moich przykrych doświadczeń istnieje mała szansa, żeby lokatorzy byli przyjaźnie nastawieni do wilka spoza rodziny. Mając nadzieję, że jakimś cudem nikt mnie nie widział i cała banda wilków nie szykuje teraz uczty na mięsko z Nox'a, skuliłem się i wsunąłem pod maskujące liście krzaczka. Wyszamotałem się z niego tyłem, zrzuciłem z siebie liście i zacząłem rozglądać za okrężnym przejściem obok obozowiska. Takim, żeby nie narobić sobie problemów. 
 Na wszelki wypadek sięgnąłem do kieszonki po Skullcap. "To może mi uratować życie." - szepnąłem i zażyłem lekarstwo.
 Szybkim krokiem ruszyłem drogą prowadzącą jak najdalej od nieznanej watahy. Skręcałem to w lewo, to w prawo. W górę i w dół. Tamowałem wewnętrzne uczucie niepewności, skupiając się na dojściu do celu. W górę i w dół. Przeskoczyłem przez strumyk i zbiegłem z klifu. Lewo, prawo. Odwróciłem się w stronę klifu - nie widziałem już obozowiska wilków. Odetchnąłem z ulgą. Odwróciłem wzrok i utkwiłem go w malutkim strumyczku, który wyglądał, jakby miał zaraz zniknąć. Położyłem się na trawie centralnie przed nim i zamoczyłem pysk. Nagle ogarnęła mnie zniewalająca senność. Spojrzałem w odbicie nieba w wodzie. Nawet nie zauważyłem, kiedy zrobiło się ciemno.    
 Pierwsze gwiazdy pojawiły się już na niebie, a słońce niemal całkowicie zaszło. Obróciłem się na plecy i wpatrywałem w małe, błyszczące ogniki, których z każdą minutą było coraz więcej. Tak, jakby ktoś szybował po niebie i je zapalał. Usłyszałem delikatny szelest liści i poczułem czyjeś spojrzenie. Otworzyłem szerzej oczy i ujrzałem prawdziwą gwiazdę stojącą przede mną. Zaraz... co? Skullcap chyba działa mocniej niż zwykle, ile ja go zjadłem?
Spojrzałem prosto w miodowe oczy Gwieździe. Zawiał wiatr, a jej ogniste włosy zafalowały delikatnie. Poczułem słodki, miodowy zapach, którego nie czułem od bardzo dawna. Zakręciło mi się w głowie, a obraz przed oczami rozmył się. Po chwili usłyszałem ciepły głos i czyiś dotyk na skórze, ale nie byłem we stanie już myśleć. 
<Solara? Wyszło trochę dramatycznie, wybacz! XD>
                                        Nie no spoko xDD

                                                                                                         Zakładka Nox

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz