20.07.2018

Od Luny "Swatamy po raz kolejny!"

Wczesnym rankiem, gdy ptaki już głośno świergotały, niespodziewanie coś szaro-niebieskiego wstrzeliło do mojej jaskini jak piorun.
- LUNA! - wrzasnęło owe "coś", kiedy się zatrzymało. Cosiem oczywiście była nasza ukochana Alfa. To dziwne, że o tak wczesnej porze jest na nogach... a może lepszym określeniem byłoby "na łapach", chociaż dziwnie to brzmi. Lia nigdy nie wstawała o podobnej godzinie. W dodatku taka... Pobudzona? Żywa? Coś musi być na rzeczy i szczerze obawiam się co to może być...
- Ciszej, szczeniaki śpią. - mruknęłam kończąc zamiatanie jaskini. - Co znów cię do mnie sprowadza?
- Słuchaj... - zaczęła zmachana wadera. - Mam pewien plan...
Westchnęłam i odłożyłam miotłę. Czyż nie wspominałam, że coś musi być na rzeczy? Fajnie jest mieć rację, ale myślę, że czasami lepiej by było jej nie mieć...
Spojrzałam na szarą wilczycę. Dopiero teraz zauważyłam, że ma ze sobą mapę. Co do diaska ta stara raszpla knuje...
Wadera usiadła na podłodze i rozłożyła mapę.
- Kojarzysz tą nową, Coffe, no nie? I Finna?
- No tak, ale po co ci ta mapa i co oni mają do tego? - uniosłam brew.
Na pysku wadery pojawił się diabelski uśmieszek i wydawało mi się, że dostrzegłam w jej oczach błysk.
- Wyruszamy na misję... - rzekła tajemniczym tonem. - Misję "Swatanie"! - dodała podekscytowanym tonem.
Byłam zmieszana, szczególnie, że ostatnie swatanie nam nie wyszło... Demoness była jakaś drętwa. Michio przynajmniej próbował nawiązać jakoś rozmowę. W każdym razie szybko opuścili miejsce "randki". Nie tak to miało wyglądać...
- Wiesz, Lia... Po zorganizowanej przez nas randce Michia i Demo nie jestem co do tego zbytnio przekonana...
- Cicho! Tym razem się uda, mam wszystko dobrze zaplanowane. Zresztą siadaj, wytłumaczę ci wszystko. - wadera trochę się przesunęła robiąc mi miejsce. Usiadłam obok niej i spojrzałam na mapę. Były na niej tereny watahy, wraz z terenami z nimi sąsiadującymi. Mam nadzieję, że Lia nie będzie nas gdzieś daleko wyciągać...
- A więc...

Zbliżała się już noc. Z Lią miałyśmy już wszystko omówione. Koniec końców zgodziłam się, bo na prawdę nudzi mi się w domu i potrzebuję przerwy od bycia kurą domową. Szczeniaki zostaną z Kage. Będzie mógł sprawdzić się jako tatuś. 
W ciągu całego dnia zdążyłyśmy załatwić wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i je spakować. Alfa wtajemniczyła w swatanie również Tenshi i powiadomiła Finna oraz Coffe o misji, ale oczywiście nie wspominała o jej celu. Jutro wcześnie rano mamy zbiórką i zaraz po niej wyruszamy całą piątką. Zastanawiam się czy to wszystko wypali... Nieważne. Powinnam iść spać.

Nastał czas zbiórki. Byłam już na miejscu, Coffe i Finn też tu byli.
- Oh, Luna, ciebie Alfa też wybrała do tej misji? - spytała biała wadera.
- Taaa... - przytaknęłam.
- Noo, a po co w ogóle ta misja? - odezwał się Finn. - Lia nic nie wspominała o jej celu.
- Celem jest jest poznanie terenów, by w razie czego móc poszerzyć tereny watahy czy coś w tym stylu... - powiedziałam pierwsze lepsze co mi przyszło do głowy. Nie mam pojęcia czy basior uwierzył czy nie, ale mniejsza, Wkrótce zjawiły się Lia i Tenshi razem z paroma torbami.
- O, już jesteście! Luna, bierz torbę. - wilczyca podała mi jedną z toreb. - Noo, jak już wszyscy gotowi, to ruszamy!

<Lia? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz