Podniosłam oczy spod książki chwilę później, gdy skończyłam zdanie. III część Apollina była wciągająca. Szczególnie dlatego, że tam ginęła znienawidzona przeze mnie postać.
- Witaj nieznajomy człeku. - mruknęłam zeskakując z poduszki. - Demo powiadasz? Ta... lubi na mnie zwalać robotę. A więc.... imię nazwisko, dane osobowe.... co, jak i na ile. Jak zawsze jeden i ten sam rytuał o który muszę pytać, a pewnie i tak zostaniesz przyjęty - to ostatnie to były moje głośne myśli, ale niech będzie.
- No więc. - samiec usiadł na miękkim zimowym mchu, który zajaśniał delikatnie pod wpływem poruszenia go. Basior wciągnął powietrze i zaczął na jednym wydechu - Jestem Ezekiel, lat 4, to jest Haris, mój towarzysz, a ja szukam mieszkania - zakończył swą długą wypowiedź.
- Domu... na ile?
- Na jak najdłużej.
- Historia, charakter, jakie masz zamiary - położyłam się na trawie, czując że to będzie długa gadanina. I tak... zeszło z jakieś 20 minut. Ale jakoś nie potrafię narzekać. Po "krótkim" objaśnieniu co i jak poleciłam by udał się na obejście terenów. Może kogoś spotka, kto go oprowadzi, i pokaże jakąś jaskinię.
- Możesz zostać - uśmiechnęłam się przechylając głowę. - A, i zanim wyjdziesz, polecam nie udawać się na tereny bagniste i dalsze zakątki gór. Tam możesz spotkać trochę jakby za dużo potworów, a jak na razie nie potrzebujemy kolejnej egzekucji.
- Jasne, będę pamiętał - odpowiedział wychodząc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz