24.06.2018

Od Demona Do wszyskich członków watahy XD

(op jest dziwne bo :
-dawno nic nie pisałam
-nie umiem w opowiadania
-i piszę to późno)

Już odżyłam a Lia już mnie wali grabiami (;-;). Chyba wzięła je z ogródka Luny...ale ...no.... więc wracając do historii.Lia gdzieś mnie ciągła i czuję się tym przerażony
*Time skib by DD*
no więc tak...obecna sytuacja wygląd tak: siedzę na środku polany sam, bo moja, jak że kochana alpha mnie zostawiła. No zaczepiście.po dłuższym czekaniu usłyszałem coś głośnego...coś jak....LUNA
-DD!!!! -nie zdążyłem ogarnąć co się stało, a ona już mnie chciała zabić.

-EY ! JA TU JESTEM OD ZABIJANIA!- no kur.... Yuko też tu jest...
-Lia czy ty jeszcze przyprowadziłaś kogoś kto chce mnie zabić ? ;-;- to było głupie pytanie...oczywiście, że przyprowadziła, a to była Meg
-Meg nie bij ;-;-żałuję, że odżyłem
- spk ja jestem chyba jedyna normalna - oświadczyła przekonana wadera
-dobra...a teraz BRAĆ MI SIĘ TU DO ROBOTY ! - Lia zaczęła krzyczeć- Yuko idź po stół, Luna ty gotujesz i załatwiasz napoje, Meg ty pomagasz Lunie, a ja z DD idziemy zrobić zaproszenia dla ludu
-oke- wszyscy.powiedzieli.to.równo.TO.NIE.JEST.NORMALNE.
wszyscy się rozproszyli w różne strony a ja zostałem z Lią
-Dobra ja mówię, ty piszesz - wadera dała mi kartki i długopis ni wiadomo z kąt
*time skipe, bo lubię i nie mam o czym pisać*
dobra...już gotowe. Wilczyca właśnie poszła porozdawać listy. Uczta odbędzie się dopiero o północy, a jest dopiero 22:10 więc nie mamy dużo czasukiedy tak czekałem. Ni wiadomo skąd spadł duży stół z powietrza, a za nim Yuko cała pokryta krwią.

-em... Yuko...z kąt ta krew...?-zapytałem niepewnie. Wadera spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym "naprawdę chcesz wiedzieć?"
-dobra....nie ważne - nadal nie byłem przekonany co do tego
-ok a teraz skoro Lii nigdzie nie widać to teraz ja tu rządzę - powiedziała stanowczo
No niestety...nie mogę się jej sprzeciwić, bo to Yuki. Zaczęliśmy czyścić ten stół i ni wiadomo z kąt wzięliśmy różne świece wazony z różami i innymi kwiatami, serwetki, talerze,  itp.
-Yuko powiedz mi jedno....PO CO NAM TE SZTUĆCE ?!- nie wytrzymam z nią
-BO SĄ FAJNE! - i zaczęła się dziwnie śmiać, ale na szczęście ratunek przyszedł, czyli inaczej mówiąc Luna i Meg wiozące na jakimś wózku dużo jedzenia i picia oraz....czekaj...CZY JA CZUJĘ CIASTKA??!!!no jak to ja ,musiałem się już podkraść i jakieś ukraść
-DEMON! WARA OD TYCH CIASTEK KANIBALU!-wywrzeszczała na mnie Luna
-czekaj, czekaj, CZY TY MNIE NAZWAŁAŚ KANIMALEM ?! WHY?!- czy ja o czymś tu nie wiem?
- te ciasta są z danonka - wyjaśniła Meg
-Meg, czy mogę cię nazywać Egg ? - zapytałem
-NO CHYBA CIĘ-to chyba znaczyło nie
-DeDe mam twoją ULUBIONĄ zupę- Luna powiedziała to tak , że już się boję
-em...a jaką?- chyba wolałem nie pytać.
-POMIDOROWĄ!
-NOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!1111!!1!!!1!1!1!!1!!!
<to op jest do wszystkich członków watahy,miłej zabawy przy pisaniu !>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz