9.06.2018
Od Equela *
Patrzyłem ze znużeniem na to, jak Cassandra próbuje obmyślić plan polowania. Było duszno, parno, i mało znośnie. W pewnym sensie jak u Hadesa. Szczeniaki cieszyły się z wakacji, bardziej niż ktokolwiek z dorosłych. Może by sobie tak wziąć wolne, i razem z całą rodziną wyjechać na jakieś większe wakacje? Rose będzie to tego trudno namówić, ponieważ zaraz wyskoczy, że jest jedynym medykiem, i jak się coś stanie to nikt nie będzie mógł czegoś zrobić. A ja byłem wywoływaczem... Cassandry samej nie zostawię. Jednak ktoś mógłby się zająć tym na jakiś czas... prawda? Jest ktoś chyba, kto zna się na zielarstwie, a przed wydaniem prawa o obowiązkowym polowaniem dla łowców każdy sobie jakoś radził...
- A może by tak zaatakować od tej strony... wtedy będziemy mieć większe szanse na rozproszenie zwierzyny... - mruczała Cass
- Bardzo dobry pomysł! - zawołałem, chociaż nie za bardzo wiedziałem co moja towarzyszka mówiła. - A więc chodźmy.
- Czekaj. To nie takie proste. Wtedy większość może wpaść na tereny stworów mieszkających tutaj. To nie za bardzo ma sens.
- No to.. tradycyjnie? - samica popatrzyła na stadko jeleni pasących się w wysokich trawach obok ruin jakiegoś budynku.
- Spróbuj zagonić je w tamtą ścianę - mruknęła wskazując na mur, który szczerze powiedziawszy ledwo się trzymał.
- Mhm... spróbuję. - zeskoczyłem z kamienia pod drzewem, i okrążyłem szybkim krokiem stadko, po czym wyskoczyłem, płosząc je, i zaganiając w mur, gdyż nie było zaganiacza. Koniec polowania... poszedł całkiem dobrze. Jeden dorodny jeleń, bo o tej porze lepiej na sarny nie polować, kilka zajęcy i ryba. Jeden dzień pracy zaliczony... a teraz trza pomyśleć o wakacjach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz