1.09.2016

Od Luny

Sory za nieprawidłowości


Od Luny

Dołączenie do watahy

Był wieczór. Wędrowałam od kilku tygodni, prawdopodobnie znajdowałam się na terenach jakiejś watahy. Szłam brzegiem rzeki, przed sobą widziałam kilka głazów, przy których postanowiłam odpocząć i porozmyślać. 
Nie pamiętałam skąd pochodzę, moim ostatnim wspomnieniem było to, że przepływam przez Rzekę Zapomnienia (co wyjaśnia dlaczego niewiele pamiętam). Nie wiem, czy należałam wcześniej do jakiejś watahy. Jeśli tak, to co się stało, że chciałam o niej zapomnieć? Nie mam pojęcia.
Moje rozmyślenia przerwał mi jeleń, który poił się po drugiej stronie rzeki. Nie miałam ochoty na niego polować, więc przyglądałam mu się.
Za jeleniem zauważyłam wilczycę, która się do niego skrada. Skoczyła mu na kark i już prawie by go miała, gdyby nie zauważyła mnie. Wadera skupiła wzrok na mnie (trudno mnie dostrzec w ciemności) i nie patrząc gdzie leci, zamiast na jelenia wskoczyła do wody. Jeleń spłoszył się i uciekł (co było oczywiste). 
Wilczyca wyszła z wody, teraz mogłam się jej dokładnie przyjrzeć. Była jasnoszara, miała błękitne skrzydła. Na jej przednich łapach zawiązane były czarne bandaże, a na tylnych białe.
Podeszła do mnie i ze wściekłością powiedziała:
- Przez ciebie uciekł mi jeleń! Nie jesteś z mojej watahy! Kim jesteś?! Co robisz na moim terenie?!
Zaczęła na mnie warczeć i zanim zdążyła rzucić mi się na gardło odpowiedziałam:
- Jestem Luna - ton mojego głosu był spokojny, niemalże obojętny, nie wyrażający żadnych uczuć - Nie wiedziałam, że to twój teren. Nie mam watahy. Przepraszam za wtargnięcie.
Wadera przestała warczeć, najwyraźniej zdziwił ją ton mojego głosu albo to, że nie mam watahy.
- Ja jestem Lia. Twoja wataha cię wyrzuciła? Rozpadła się? - spytała trochę spokojniej, jednakże nadal nieufnie.
- Nie pamiętam. Nie wiem nawet czy miałam watahę. Moim ostatnim wspomnieniem jest płynięcie przez Rzekę Zapomnienia.
- Rzeka Zapomnienia? Ona istnieje? - rzekła ze zdziwieniem.
- Tak. Płynie na wschód od Mrocznego Lasu. Nie wiedziałaś?
- Nie miałam o tym pojęcia.
Nastała chwilowa cisza, którą przerwała Lia.
- Może dołączysz do mojej watahy?
- Chętnie. - odpowiedziałam obojętnie (niestety taką mam barwę głosu), lekko się uśmiechając, co musiało dziwnie wyglądać.
- Jest już ciemno, zaprowadzę cię do twojej jaskini, a jutro oprowadzę cię po pozostałych terenach mojej watahy, niestety zajmie nam to pół dnia. - powiedziała, po czym ruszyłyśmy.
****
Po drodze jeszcze chwilę rozmawiałyśmy, opowiedziałam jej o moich mocach, żywiołach i o swojej wędrówce, ona opowiedziała mi o watasze, o tym jak jej mama pokonała Czarnego Wilka i o sobie. Lia chyba się do mnie przekonała.
- No jesteśmy, oto twoja jaskinia. Mam nadzieję że mgła ci nie przeszkadza? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Nie, lubię mgłę - również się lekko uśmiechnęłam 
- Spotkajmy się jutro przy rzece, oprowadzę cię, chociaż tego nie lubię. - rzekła z niesmakiem - Pa.
- Do zobaczenia.
Lia udała się do swojej jaskini, a ja poszłam spać.
Tej nocy śniły mi się koszmary.

*****
Obudziłam się przerażona.
- Głupie koszmary. - powiedziałam sama do siebie i wyszłam z jaskini.
Było rano. Udałam się w stronę rzeki. Po drodze kilka wilków pytało się kim jestem, czy jestem nowa, itp. Przez to na miejscu byłam około południa. Lia też już była przy rzece.
- Hej, czemu jesteś tak późno? Już miałam sobie iść. - wadera spytała z lekką irytacją w oczach.
- Kilka wilków zatrzymywało mnie i pytało mnie czy jestem z tej watahy - wytłumaczyłam się jej.
- Ok, jak ci się spało w Jaskini Mgły?
- Źle, miałam koszmary. A co?
- Jaskinia czasami testuje tak nowe wilki, zsyła na nie koszmary. Nikt nie wytrzymał tygodnia w tej jaskini. Jeśli chcesz mogę przydzielić ci inną jaskinie.
- Nie trzeba, nie boję się koszmarów.
- Jak chcesz. Gotowa do drogi?
- Gotowa
- Więc chodźmy.

*******

Kiedy skończyłyśmy przechadzkę po terenie był wczesny wieczór. Lia wróciła do swoich spraw, a ja poszłam poznać wilki z watahy. Nie poznałam wszystkich, nie sposób jednego dnia poznać całej watahy.
Wybrałam się na spacer.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz