Od Luny CD Anakin
Szłam w stronę klifu. Całkiem ładne miejsce, był z niego dobry widok.
Przed klifem zobaczyłam czarnego basiora, nie rozpoznawałam go.
- Kim jesteś? - zapytałam.
Wilk odwrócił się, jakby wyrwany z namysłu i spojrzał mi w oczy. Jego prawe oko było ślepe.
- Jestem stąd. - powiedział, a ja podeszłam bliżej.
Usiadłam niedaleko niego, pytając:
- Jak się nazywasz?
- Anakin, a ty? - powiedział przechylając głowę w moją stronę.
- Nazywam się Luna. - również spojrzałam na niego.
Chwilę porozmawialiśmy, gdy nagle...
- Anakin! - wrzasnęła jakaś wadera, to była Lia. Anakin spuścił głowę i spojrzał na nią. - Nie chcę wam przerywać chwili, ale Winegry napadły!
- Kto? - spytałam ze zdziwieniem, nigdy wcześniej nie słyszałam o takim czymś jak ,,Winegry"
Anakin popatrzył na Lię dziwnie, chyba on też nie wiedział czym są Winegry.
Wilczyca szybko podleciała na klif i powiedziała:
- Potem wszystko wam wytłumaczę. - spojrzała na Anakina i spytała - Gdzie Lili?
- W mojej jaskini, ale co to są te Winegry?! - spytał basior.
Lia nie odpowiedziała na to pytanie, bo skórzany ogon powalił ją na ziemię.
- Uciekać! Ale już! - wrzasnęła wadera.
Anakin popatrzył na mnie i zaczęliśmy uciekać w stronę lasu. Wilk przed wejściem do lasu zatrzymał się i krzyknął:
- Mogłaś od razu powiedzieć!
- To nie jest śmieszne. - powiedziałam. - Powinniśmy jej pomóc!
- Masz rację. Zostań tu.
Basior pobiegł w stronę Lii, a mnie w tym czasie zaatakowały dwie Winegry. Podpaliłam się (jedną z moich mocy jest podpalanie się, bo w końcu moim żywiołem jest też ogień) i rzuciłam na mutanty. Został z nich tylko popiół.
Lia i Anakin wbiegli do lasu, gdzie na nich czekałam.
- Idziemy po Lile. - oznajmił basior wskazując wzrokiem w kierunku wschodu.
*****
Niedaleko jaskini zauważyliśmy, że zaczyna się ona palić. Anakin wbiegł do środka, a my z Lią czekałyśmy na zewnątrz. Wilk około 3 minuty później wybiegł z jaskini z małą waderą na plecach.
- Co się stało?- spytał się małej, a w tym czasie przybiegła tu przyjaciółka Lii razem z dwoma innymi wilkami i jedną wilczycą.
Rozmawiali tak przez dłuższą chwilę, gdy w końcu Lia spytała:
- Kto opanował przemianę w skrzydlatego wilka? Proszę się przemienić.
Po minucie wszyscy się przemienili, oprócz mnie, bo ja zamiast w skrzydlatego wilki zamieniłam się w wiatr. Wilczyca wzięła na grzbiet Lili, która nie umiała się przemienić. Wznieśliśmy się w powietrze i wadera oznajmiła:
- Lecimy nad Czarną Górę.
W locie widać było palące się jaskinie, wilki pojedynkujące się z Winegrami, wszędzie wiele krwi....straszny widok.
Gdy przed nami pojawiła się Czarna Góra Lia spytała:
- Macie świadomość, że właśnie przekraczamy najbardziej niebezpieczną granicę watahy?
- Raczej tak.- odpowiedziała Czanel, przyjaciółka Lii..- za tą górą kryły się tajemnice... mrok i cierpienie a przy okazji piękno i miłość...
******
Po trzy godzinnym locie bez przerwy zatrzymaliśmy się przy wodospadzie, który wypatrzyła Lia. Koło wodospadu rósł mech, był wilgotny i chłodny.
- Mech zimowy - powiedziała Czanel.
- Co? Myślałem, ze mech to mech.- powiedział z uśmiechem Hantern, basior za którym Lia nie przepadała.
- No to się przeliczyłeś. Ten mech jest ciepły nocą.
*******
Podeszłam do Anakina, który odpoczywał niedaleko.
Usiadłam obok niego i zaczęłam rozmowę:
- Zwariowany dzień, co nie?
- Tsa. - powiedział zmieszany.
<Anakin?>
:v
OdpowiedzUsuń