Anakin udaj, że nic się nigdy nie stało... Nie wiesz kto zabił twoją matkę, ale... PRZECIEŻ JA NIE POTRAFIĘ ZAPOMNIEĆ! Przynajmniej osiągnąłem swój cel - zemstę. Zeszło to zemnie, ale... Jaki teraz mam cel? Przynajmniej wykazałem się w czymś, ale... Co dalej? Nie rozumiem dlaczego inni oświadczają, iż jestem "nastolatkiem". Nie rozumiem ich, przecież jestem dorosły. O! No i to jest myśl. Będę musiał innym udowodnić, że jestem dorosły!
* * *
- Anakin? Mam dla Ciebie pewną wiadomość - z zamyślenia wyrwał mnie głos Alfy.
Tak dla waszej informacji - wróciłem już do naszego miejsca schronienia. Mam całkowity zakaz uciekania z jaskini.
- Em, a jaka to? - zapytałem ze zdziwieniem podchodząc do niej.
- Idziesz do szkoły - uśmiechnęła się pod nosem.
- Ja? Do szkoły? To są jakieś żarty? - zdziwiłem się patrząc na nią.
- Idziesz do szkoły razem z Nyks, Sierrą, Lilą, Łatką i Rosą.
- Jako opiekun? - zapytałem z nadzieją, że to prawda.
- Jako uczeń - ponownie nie powstrzymała się od lekkiego uśmiechu.
- No nieee!!! - krzyknąłem patrząc w niebo. - TYLKO NIE SZKOŁA!
Tym razem wadera wyraźnie zaśmiała się.
- Jest godzina siódma, a na ósmą do szkoły - oznajmiła. - Więc idź do Nyks i resztę, bo idziecie razem - zaczęła odchodzić. - A i ja idę z wami - dodała po chwili.
No nie tylko nie to! SZKOŁA!? Jeżeli nie będziemy się uczyć czegoś fajnego, to stamtąd ucieknę -mruknąłem do siebie w myślach.
* * *
- Nyks, Lil, Łatka Rosa idziemy do szkoły! - przeciągnąłem ostatnie słowo tworząc sarkazm.
Z jaskini wyszły trzy szczeniaki i dwie "nastolatki". Rozejrzałem się, dzięki czemu dostrzegłem Lię zmierzającą w naszą stronę.
- Jestem jedynym basiorem? - szepnąłem do Alfy przykrywając oczy łapą.
- Na to wygląda, a teraz ruszamy.
Zaczęliśmy iść w stronę... No właśnie, gdzie? W każdym razie musiało to być baardzo ciekawe miejsce, czyli SZKOŁA! Kątem oka mogłem dostrzec, że dwie dorosłe, jak zarówno młode wadery bardzo dobrze się dogadują. Nawet Alfa zaczęła z nimi gadać. Dobra pora zagadać.
- Em jestem Anakin - powiedziałem uśmiechając się z grzeczności, przy tym odwracając się w ich stronę, Teraz szedłem tyłem. Jednak moja "podróż na odwrót" nie trwała zbyt długo, bo dobiłem do drzewa. Cała piątka zaczęła się śmiać.
<Nyks?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz