- Lubię wadery, które potrafią zabijać - uśmiechnąłem się. Wadera również obdarzyła mnie tym gestem.
- No to w jednym się zgadzamy, a teraz lepiej stąd wychodźmy - powiedziała idąc do wyjścia.
Ruszyłem za nią i już po chwili byliśmy na zewnątrz.
- Czy tutaj jest jakaś rzeka? - zapytała patrząc na mnie.
- Nigdy tu nie byłem, więc nie wiem - zamyślałem się na chwilę. - Ale wydaje mi się, że po prawej stronie powinna płynąć rzeka - dodałem po chwili.
- I tak nie mamy nic do roboty, więc chodźmy - kiwnęła głową.
Już mieliśmy ruszać, gdy usłyszeliśmy dziwne szelesty zza krzaków. Zanim cokolwiek zrobiliśmy, zobaczyliśmy dyrektora wyłaniającego się z tamtego miejsca.
- Tu jesteście... - powiedział.
- Uciekamy - szepnęliśmy równo patrząc na siebie.
Biegliśmy łeb w łeb uciekając przed goniącym nas dyrkiem. Niestety - nasz przemiły nauczyciel musiał się przeteleportować przed nas. Dobiliśmy do niego głowami, po czym gwałtownie odrzuciliśmy się do tyłu.
- Radzę się nie ruszać - mruknął zdenerwowany.
- Bo co!? - krzyknąłem.
- Macie nadajniki w swoich szyjach, więc nie uciekniecie.
- Że co mamy? - mruknęła Nyks. Zacząłem się "macać" po szyi. Wyczułem w niej małą kulkę - zapewne GPS.
- Czy to nas nakłonić do samobójstwa? - prychnąłem na co wadera również się zaśmiała.
- Idziecie ze mną czy wam, to się podoba czy nie - warknął.
* * *
No dobra. W końcu poszliśmy za dyrkiem z powrotem do "klasy". Prawdzie mówiąc mogliśmy uciec, ale i tak nie zaszlibyśmy za daleko, bo znaleźli by nas.
* * *
- Dzień dobry! - przywitałem się ze znużeniem. Kazano mi to zrobić.
- Witaj Anakinie, a ładnie, to tak uciekać z lekcji? - zapytała Alfa podchodząc do mnie.
- Po pierwsze - nie jest mi potrzebna żadna szkoła. Po drugie - jesteś zaledwie starsza ode mnie o rok, więc nie będziesz mi rozkazywać. Po trzecie - to była praca zespołowa - popatrzyłem się na Nyks.
<Nyks?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz