- Trzeba było słuchać gdy mówiłam - wystawiła język z uśmiechem.
- Czyli w skrócie, miałaś pokręcony dzień? - zapytałem przyglądając się jej.
- Bardzo pokręcony dzień - poprawiła, mówiąc z sarkazmem.
Gdy szliśmy obok niedużego jeziora, wpadłem na pewien pomysł. Zacząłem iść jak by nigdy nic, po czym wypchnąłem waderę do wody. Zaśmiałem się głośno, patrząc na przemoczoną waderę.
- No fajnie, a teraz pomóż mi wyjść - powiedziała siedząc w zimnej wodzie.
- A muszę? - zapytałem robiąc słodkie oczka.
- Musisz, ty plusiku - zaśmiała się wyciągając łapę.
Również podniosłem swoją, łapiąc waderę. Pociągnęła mnie do wody, przez co runąłem pod taflą robiąc duży rozprysk. Otworzyłem oczy pod wodą, patrząc na Nyks, która stała na zewnątrz. Po chwili wyłoniłem się.
- A Ciebie od dzisiaj nazywam minusikiem - zaśmiałem się wystawiając język.
<Nyks?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz