A cóż to? Alfa we własnej osobie! Genialnie, Kali mi powiedział, że czegoś ode mnie chce. Mam z nią pogadać. Chce mi się?
Przynajmniej ma gust i jako nowego towarzysza wybrała sobie węża. Zerknąłem na niego za chwilkę, kiedy część z wlepionych w niego oczu znalazło sobie lepsze zajęcie.
Hmm... Co my tu mamy... Sumbeam. Dusicielowaty. Ładny połysk. Czyli tęczowiec. Młody będzie miał na głowie rzeszę fanów, koniecznie chcących go dotknąć. Nie zazdroszczę. Już widzę, jak się chowa przed całym światem. Cóż, taki gatunek. Węże fasadowe wolą się ukrywać.
Podczas gdy moje otoczenie zachwycało się dzieciakiem, Alfa spytała mnie, co i jak ma robić i jak się nim zajmować. Odezwać się? Zasadniczo po to tu jestem...
- Wzięłaś ssobie pod opiekę noworodka i nawet nie wiesz, jak się nim zająć. Bardzo odpowiedzialna z ciebie ossoba.
Kali by się wkurzył, słysząc, jak zwaracam się do jego Alfy? Oby nie.
- Chciałam dorosłego, dali mi młodego. Nie moja wina- odparła wywracając oczami.- To jak się nim opiekować?
Westchnąłem.
- Zorganizuj mu jakieś czysste miejsce. Karm go co cztery, sześć, może ssiedem dni.
- Czym?
Co..? Czy ona nawet nie wie... Yh.
- W większości przypadków noworodki karmi się mysimi lub sszczurzymi oseskami, a noworodki dusicieli biegusami myszy.- Pomyślałem przez chwilkę o Harace, ale potem przypomniałem sobie, że to stare szczurzysko nie nadaje się na pokarm dla nikogo. Jeszcze by mi się mały rozchorował i miałbym go na sumieniu.- W tym przypadku posstawiłbym raczej na myszy. To małe cośś ma tyle jadu, że nie powaliłoby nawet pchły. Jak dorośśnie, to raczej się to nie poprawi- recytowałem jak z pamięci. Pamiętałem jeszcze za czasów klatki, jak wszyscy kręcili się przy mnie i co chwila ktoś to komuś tłumaczył.- Dla młodego pokarm nie powinien być więksszy, niż jego obwód w najgrubszym miejscu.
- Ja mam mu to do buzi wkładać?- skrzywiła się. Nie wytrzymam z nią zaraz.
- A jak sądzisz, geniusszzko? To ledwie się ssamo wije.
- Dobra, nie było pytania. Coś jeszcze?- Pod żadnym pozzorem nie karm go kawałkami ryb, kawałkami mięsa, roślinami, ptactwem, jakimiśś więksszymi zwierzętami ani rodzinnymi gatunkami gadów i płazów, bo albo dostanie jakiejś infekcji, albo tego nie strawi. Poza tym to nie moralne. I lepiej niech zawsszze ma jakąś wodę w swojej okolicy.
- A kiedy sam zacznie się karmić?- spytała, wyglądając przy tym jak największy nieogar, chodzący po tej planecie.
- Zwykle zaczynają polować między piątym a sszzóstym miesiącem, ale nie jest to ścisły wiek, więc może być wsześśniej lub później.
- To wszystko?
- Tak.- Dopiero teraz zauważyłem, że gadam jak najęty. Kali byłby dumny, ale... Yh, czas to kończyć. Spadam z tąd.- Zajrzę niedługo, sprawdzić, czy go nie zabiłaś.
- Nie zabiłabym go.
- Do zobaczenia, Lia.
<Do zobaczenia Lia>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz