24.01.2019

Od Mazikeen do Rimmona

-Rimmi? - no ja nie wieżę... On. tutaj. Waliło moją watahą?! On tutaj w mojej watasze?!?! - Rmmi! Żulu!
Nie mogąc się powstrzymać rzuciłam się na niego jak szczeniak i zaczęłam go lizać po pysku. Mój boże. Tak dawno go nie widziałam. A on sobie tutaj dołączył.
- Mazi, serio? Tak mnie ładnie witasz, żulu mi mówisz?
- Tak.
Po chwili nasze przywitanie zmieniło się w przyjacielską przepychankę i walkę pełną jego i mojego śmiechu. Lubiłam go, kiedy się śmiał. Miał wtedy bardzo ładny i łagodny pysk. Jego śmiech jest przyjemny dla ucha i uspokaja mnie. Droczyłam się z nim, ciągnąc go za uszy i ogon, on nie pozostawał mi dłużny. Chciałam zwiać w powietrze, jednak przeczuwając moje zamiary skoczył na mnie. Wolał się wydurniać na ziemi pomimo tego, że również kochał latać jak ja. Jest jedynym wilkiem, który jest mi w stanie dorównać w powietrzu. Już wiem czemu nie chciał iść w górę. Cham jeden miał przewagę siłową. Jednak ja byłam sprytniejsza niż on i po chwili tym razem to ja siedziałam na nim. Nasze futra były zmierzwione. W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask gałązek i za nami pojawił się Michio. Natychmiast się ogarnęliśmy, przybierając minę, nie zdradzającą naszych uczuć. Chłodnym wzrokiem patrzyliśmy obydwoje na niego. Za chwile jednak, kiedy ogarnęłam kto to, mój wzrok złagodniał. Chyba coś widział, bo stał zszokowany. To źle. Pokazaliśmy takjakby swoją słabość. Już wiedział, że nam na sobie zależy. Rimmon oczywiście musiał wyjść przede mnie i robić ze mnie kalekę "broniąc" mnie. Dla mnie było to nie do przyjęcia. Każdy wilk z mojej rodziny, nie ważne czy wadera czy basior, powinnien obronić się sam. Jednak oczywiście musiał być obrońcą uciśnionych. Wyszłam przed niego, lekko się o niego ocierając.
- Słucham Cię Michio, co Cię tu sprowadza? - Nie dziwiłam się, że jest zszokowany, bo pomimo tego, że go lubiłam, nie okazywałam mu szczerych uczuć. Przeważnie śmiałam się chłodnym śmiechem, jednak jemu to nie przeszkadzało. Pewnie uznał, że taka moja natura. Więc szokiem było dla niego, że potrafię śmiać się szczerze. Jednak z drugiej strony, przecież wiedział, że blokuje swoje emocje i mam beznamiętny wyraz pyska. Odniosłam wrażenie, że Michio stwierdził, że z naszej dwójki Rimmon jest gorszy. Niech się cieszy, że nie poznał naszych charakterów.
- Chciałem tylko powiedzieć, że Sora woła Rimmona. Prosi go aby upolował jej jelenia, ponieważ potrzebna jest jej żółć z jego żołądka, a ty jesteś łowcą - teraz popatrzył się prosto na niego. Widziałam jednak, że cofną się o krok, położył uszy po sobie i nie patrzył mu w oczy. No Rimmi, gratulacje. Widzę, że potrafisz swoim wyglądem wzbudzać strach, podobnie jak ja. Do mnie z początku nikt nawet nie podszedł. Dopiero sama musiałam do kogoś podejść - Sora będzie czekać przy wejściu do lasu.


Nie patrząc na żadne z naszej dwójki, uciekł potykając się o swoje łapy. Nie miałam żadnych wątpliwości, że jest miękki jak wnętrze zająca. Nawet nie potrafi sam siebie obronić. Pomyśleć, że na pierwszy rzut oka wydał mi się imponujący - na tę myśl zaśmiałam się w duchu.

<Sora? Napisz do Rimmona, ok? :)  >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz