Usłyszałem niepokojący trzask. Spojrzałem na podążającego za mną wilka. Nie musiałem długo zastanawiać się nad tym, co się stało. Lód pęka!
- Trzymaj się! - krzyknąłem w stronę Mateo. Muszę mu jakoś pomóc. Skoczyłem w poszukiwaniu czegoś, czym mógłbym wyciągnąć go z wody. Sytuacja z sekundy na sekundę stawała się bardziej beznadziejna. Samo patrzenie na towarzysza sprawiało, że prawie traciłem przytomność. Lód pod jego łapami stawał się coraz bardziej niepewny, a ja nie potrafiłem zrobić nic racjonalnego. Wejście na rzekę spowodowałoby więcej szkód, więc nawet tego nie próbowałem. Skakałem zdenerwowany we wszystkie strony. W głowie miałem mętlik. Panikując, nie zauważyłem, jak sytuacja się pogorszyła. Mateo tylko spoglądał na mnie i na swoje łapy. Poczułem jak moje futro stroszy się, a sam zamarłem w bezruchu.
- Bywaj! - usłyszałem głos basiora, który zniknął w ciemniej wodzie. Został porwany przez rwący prąd. Nie poruszał się! Pobiegłem brzegiem, jednak szybko Mateo zniknął mi z oczu. Przeciskałem się przez gałęzie i przeskakiwałem korzenie. Czułem, że zostaję daleko w tyle. Łapy plątały mi się i ślizgały na zamarzniętej ziemi. W pewnym momencie straciłem grunt. Zaliczyłem bolesny upadek w śnieg. Obolały, skoczyłem przed siebie i ponowiłem pogoń. Rzeka obok mnie powoli zwiększała swoje koryto, jednak prąd słabł. Spojrzałem na wystające ponad taflę kamienie. Wyglądały na dosyć duże, bym mógł spokojnie na nich stanąć. Liczyłem, że basior gdzieś tutaj będzie. Musi.
- Mateo! - wołałem, jednak oprócz szumu rzeki, żadna odpowiedź nie nadchodziła. To nie może być prawda. Skakałem po kamieniach i rozglądałem się za wilkiem. Niestety nigdzie nie mogłem dostrzec jego futra. W pewnym momencie zsunąłem się i tylnymi łapami wpadłem do lodowatej wody. Kilkoma susami znalazłem się na drugim brzegu. Z trudem łapałem powietrze. Byłem przerażony. Nie potrafiłem pomóc towarzyszowi, gdy mnie potrzebował! Jestem beznadziejny. Próbowałem jeszcze wywęszyć Mateo, jednak w takich warunkach nie potrafiłem się skupić.
- Mateo! - Ponownie nie otrzymałem odpowiedzi. Czułem zmęczenie i zimno. Rozglądałem się oraz biegałem wzdłuż rzeki. Nie przyniosło to żadnego skutku. Obwiniałem się o to, co się stało. Co by było, gdybym szybciej zareagował? Przysiadłem niedaleko krawędzi. Teraz chwilę odpocznę i kontynuuję poszukiwania.
Zmrok nadchodził, a ja dalej nie znalazłem żadnych śladów wilka. W głębi serca miałem nadzieję, że udało mu się wydostać z wody i czeka gdzieś na mnie w zaroślach. Niestety obawiałem się również najgorszego. Zamknąłem oczy i pokręciłem głową. Nie mogę się jeszcze poddać.
Oo, to już ogarniam jakim cudem Mateo się znalazł w rzece w innej watasze xD
OdpowiedzUsuń