18.01.2019

Od Rachel


Mój pierwszy dzień w watasze zapowiadał się dobrze. Byłam bardzo podekscytowana na myśl, że w końcu zagadam do jakiejś żywej duszy. Moja jaskinia była niesłychanie wielka. Siedziałam przed wejściem do jaskini i spoglądałam na krajobraz. Byłam otoczona małym płotkiem, który według mnie był zbędny. Mimo to i tak wszystko idealnie komponowało się z jaskinią. Powoli zeszłam po wilgotnej ścieżce, bacząc na różne wgłębienia. Gdy już wiedziałam, że raczej nie napotkam się na jakąś niespodziankę, pewnie zbiegłam z górki. Przede mną znajdował się las, pełen ptaków i grzybów. Wolniejszym krokiem, zaczęłam spacerować po ściółce leśnej. Miałam nadzieję, że na kogoś napotkam. Podniosłam łebek w górę. Nade mną latało z kilkadziesiąt ptaków o różnych ubarwieniach. Wyglądało to cudownie, dlatego usiadłam, aż nie poczułam czyjejś obecności. Tak, usłyszałam kroki i poczułam zapach innego wilka. W duszy byłam lekko przestraszona, jednak nie okazywałam tego na zewnątrz. Przede mną ukazał się wilk. Wymieniliśmy ze sobą spojrzenia, chociaż dalej nie wydusiłam z siebie żadnego słowa. Aż w końcu do moich uszów dotarło:
- Witaj. Ty jesteś tutaj nowa, prawda? Nigdy cię nie widziałem/am. - na to zdanie lekko podskoczyłam. Pierwsze wrażenie, przecież jest najważniejsze, prawda?

- Tak. Nazywam się Rachel. Jestem nowa, owszem. - odparłam. Wilk spojrzał na mnie badawczo – A twoje imię to?....


Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz