20.01.2019

Od Gemini cd Indigo


Razem z Indigo dotarłam do jaskini Alfy. Zadowolona weszłam do środka. Po krótkich wyjaśnieniach i rozmowie, zostałam członkinią watahy! Gdy wyszłam, Indigo czekała już na mnie. Razem postanowiłyśmy pójść w góry. Dziwnie, lecz jeszcze nigdy nie byłam w górach podczas zimy. Idąc przez las, podziwiałam śnieg na gałązkach choinek. Biały puch tak ładnie skrzył się w świetle słońca. Zapatrzona i zamyślona, wpadłam w zaspę śniegu. Mój nos tego nie przeżył. Znaczy w tej chwili tak mi się zdawało, okropnie bolał, a uczucie to potęgował śnieg. Indigo serdecznie zaczęła się śmiać. Rzeczywiście mogło to śmiesznie wyglądać. Moje wkurzenie momentalnie zniknęło, a ja zaczęłam się śmiać razem z waderą. Po chwili obie tarzałyśmy się w śniegu ze śmiechu. Powoli wstałam, jeszcze podśmiechując się pod nosem i otarłam łzy z oczu. Już dawno nie śmiałam się tak serdecznie. Co jakiś czas, jeszcze się chichrałyśmy. Dla rozwiania wszelkich wątpliwości, nie, nie byłyśmy na polu grzybków halucynków. Ogólnie to nie chciałabym ich próbować.

W końcu dotarłyśmy do podnóża góry. Przystanęłam i spojrzałam w górę. Szczyt wydawał się być tak wysoko. Indigo gwizdnęła cicho.
- Zapomniałam, że tutaj jest tak wysoko. - zaczęła mówić, a ja z zamyśleniem pokiwałam głową.
- To co, wchodzimy? - zapytałam z uśmiechem na pysku. Momentalnie poczułam dreszczyk emocji.
- Na sam szczyt? - zapytała mnie z motywacją w głosie.
- Na sam szczyt!

Droga strasznie mi się ciągnęła w nieskończoność. Już przestałam zwracać uwagę na piękno gór, które sobie tak upodobałam. Ośnieżone kamyczki i szron na liściach straciły swój urok. Myślałam już tylko o dotarciu do celu i odpoczynku. Popatrzyłam na Indigo. Chyba odczuwała to samo co ja. W końcu dotarłyśmy na szczyt. Obydwie padłyśmy zdyszane na pyszczki.

Indigo? C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz