1.01.2019

Od Michia CD. Mazikeen

Kora wysunęła zza mnie łebek, przyglądając się badawczo przybyłej waderze. Nie rozpoznawałem jej, a ze względu na całkiem niedawno odbywającą się na terenach czystkę wolałem raczej zachować ostrożność. Zresztą nawet znajomi mordowali. Niby to się już skończyło, ale trochę ostrożności jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
- Ktoś ty?- spytałem podejrzliwie. Korcia postawiła łapkę przed siebie, żeby mnie wyminąć, ale ruszyłem się w tę samą stronę. Chciałem szepnąć 'zostań', ale nie czułem się upoważniony jej rozkazywać.
- Jestem nowa, nazywam się Mazikeen, a ty?- Oh, nowa. Akurat teraz. Świetnie.
- Michio.
- Co robisz?- spytała bez wyrazu. Chciałem odpowiedzieć przez chwilkę 'próbuję porozmawiać z tym szczeniakiem', ale zwątpiłem w dobry wymiar tych słów jeszcze zanim padły. Zamiast tego odpowiedziałem kąśliwie i krótko. 'Nic, co cię to?'.
- Po prostu się zapytałam.- To chyba też nie było zbyt dobre posunięcie. A raczej na pewno nie było, bo wadera po prostu odwróciła się, machnęła ogonem i zaczęła iść przed siebie. Zdębiałem. Stałem tam nieruchomo, podczas gdy oddalała się coraz bardziej. Iść za nią? Zawołać? Przeprosić? Raczej wszystko na raz. Może...
- Czekaj!- Głos Kory wyrwał mnie z osłupienia. Biegła za Mazikeen.
Wadera zatrzymała się kilkanaście metrów od szczeniaka, który już podreptał do niej na spokojnie. Ruszyłem w tamtą stronę. Ktoś, kto tak szybko zrezygnował z kontaktu, nie może chcieć nas pozabijać. Właściwie to nawet nie może. Poza czystką mordowanie naszych jest nielegalne.
- Nie wiem, co odwala Niedźwiedziowi. Oprowadzę cię sama czy bez niego. Opcjonalnie z nim- zaproponowała z uśmiechem na pyszczku. Zdawało mi się, że ten uśmiech był raczej pewny siebie i nonszalancki niż miły i przyjazny w stosunku do wadery. Szczególnie, że był skierowany w moją stronę.
- Wiesz, to miłe, ale...- wadera nie wydawała się zachwycona tym pomysłem.
Westchnąłem.
- Wybacz, jestem trochę przewrażliwiony...- zacząłem próbę tłumaczenia mojego chamskiego zachowania. Zwiesiłem ogon i uszy także mi oklapły. No nie czułem się najlepiej z powodu naskoczenia na nową. Prawda była taka, że chciałem porozmawiać z Korą o czymś ważnym... Odłożę to na kiedy indziej. Może jutro. Lub... Poczekam na kolejną dobrą okazję. Nie zmienia to jednak faktu, że strasznie mi głupio w stosunku do Mazi. Zwykle się tak nie zachowywałem.- Może zapomnijmy o tym niefajnym początku i dasz się zaprosić na krótki spacer? Poznasz trochę teren...- Uśmiechnąłem się delikatnie.- To jak? Dasz się oprowadzić?
Korcia ochoczo zamachała ogonem. Chyba jej też marzyła się wycieczka poznawcza.

<Mazikeen? Wybacz, że się naczekałaś>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz