15.01.2019

Od Lii ,,Kiedy to coś urośnie..."

Crystal przystawiła łeb do młodego węża, który od kilku dni zwierzał różne zakamarki i próbował dusić kamienie lub łapy. Martwił mnie jego apetyt, gdyż potrafił zjeść prawie wszystko, chociaż całe szczęście pozostawał przy myszach. Westchnęłam przypatrując się temu zjawisku. Samica smoka wykazywała duże zainteresowanie nowym obiektem, prawie tak duże, że zaczęłam się martwić by go przypadkiem nie zjadła. Młody spał wszędzie, gdzie tylko można by patrzeć, najczęściej jednak na dywaniku z jednego ze szczeniaków.
- Mamy jedzenie? - spytałam wyrywając się z zamyślenia. Samica podniosła głowę z wężem, który oplątał się w około jej rogu.
- Żylaste zające, polecam - mruknęła, odruchowo podnosząc wyżej głowę gdy wąż zaczął iść po jej pysku.
- Korzonki - szepnęłam do siebie przypominając sobie saunę korzenną i ziołową w świecie ludzi. Jasno-różowe i jaskrawe światło zachodzącego słońca padało na śnieg tworząc cienie z ołysiałych drzew. Wyszłabym na dwór ale... poparzyłam na młodego. Egh...
- Czy takiemu młodemu nie będzie z zimno?
- Nie wiem - samica chwyciła zębami spadającego z jej łba węża.
- Szalik nic nie da nie?
- Raczej nie
- Czy on nie jest głodny?
- Nie wiem.
- A jak będzie w futrze albo pod skrzydłem?
- Może...
- Zajmij się młodym.
- Tia... zaraz, co?! - ten dialog był w luj szybki, i tak naprawdę odpowiedzi były natychmiastowe.
-Bayo! - uśmiechnęłam się i wyskoczyłam z jaskini w śnieg. ~Zimny! - zawołałam z uśmiechem. Nie chciałam niszczyć ładnie ułożonego puchu, więc wybyłam w locie do Tenshi po żarcie dla wensza. Tak po prostu, ni z dupy. Małe myszy. Czemu! ;-; Taką to ja bym wzięła na towarzysza i przez to miałam smuteg niemiłosierny. Właśnie dlatego zazwyczaj zostawiałam karmienie Crystal.
- Dobry! - wbiłam do jaskini Tenshi z uśmiechem. Na moim karku wylądowało jakieś dziwne puchate stworzenie ze skrzydłami ważki. Szłam dalej, a gdy doszłam do miejsca docelowego, byłam już cała w dziwnych stworzonkach.
-Tenshi! - zawołałam patrząc w stronę drzewa na którym siedziała samica. Gdzieś było słychać skrzek papugi.
- Zgaduję, że po myszy? - uśmiechnęła się samica niedbale. Wszystkie stworzonka jak na zawołanie odczepiły się od mojego futra.
- Co to było? - spytałam patrząc jak chmarą czepiają się jakiegoś smoka, który usilnie chciał się ich pozbyć.

C.D.N chociaż pewnie nie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz