20.01.2019

Od Exana cd Rachel

 Wadera złożyła mi dość osobliwą propozycję... zwykle to inni unikają mojego towarzystwa... no bo w końcu, kto by wytrzymał z takim ponurakiem? Wstałem więc i poszedłem bez słowa za waderą.
- Może do takich celów powinniśmy wziąć kogoś, kto dłużej jest w watasze i zna dobrze te tereny...
- Hmmm... lepsza zabawa jest, jak się odkrywa coś samemu- powiedziała i odwracając się obdarzyła mnie uśmiechem.
 Wzruszyłem tylko ramionami i zamilkłem.
 Przez całą podróż rozmyślałem nad tym, co teraz robią inni w tej watasze... matki opiekują się swoimi młodymi, albo zajmują się czymś, basiory polują, albo zabijają swój czas na wspólnej nawalance, albo po to, aby jakaś wadera zawiesiła oko na zwycięscy.
 Z zamyśleń wyrwała mnie wadera, która zechciała mi pokazać widok gór, wyrastających na linii horyzontu. Na błękitnym niebie, zasłanym puchem chmur latały orły jeśli ocena wielkości ich ciała dobrze mi podpowiadała... pewnie wypatrywały zdobyczy.
- Chcesz tam iść?
 Wadera uniosła kącik ust.
- A czemu nie?
- To jest za daleko, a poza tym te góry są poza terenami watahy...
- Boisz się?
 O proszę, czyżby nasza kochana Rachel postanowiła mi wskoczyć na ambicję?
- Nie obrażaj mnie, ja się nie boję- oznajmiłem stanowczo.
- No to chodźmy...
- Ale, to nie oznacza, że zatraciłem zdrowy rozsądek. Tam nie wiadomo czego się spodziewać- i wskazałem na widok górski...
- Jak chcesz, ja tylko zaproponowałam
- Dziękuję... ja proponuję, abyśmy się udali tam- wskazałem na rysujący się na krajobrazie płaskowyż, który rozciągał się aż do skraju lasu.
- Co ty na to?

<Rachel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz