19.01.2019
Od Gemini cd Rachel
Nastał piękny poranek, a ja patrząc na świt, uśmiechałam się z zadowoleniem, bo pierwsze promienie słońca przyjemnie grzały mi pysk. Jak rozpoczynać dzień, to tylko wcześnie rano, a kończyć późno w nocy. Myślałam, co dzisiaj smakowitego na śniadanko zrobię, co będę robić przez resztę godzin. Układałam plan na cały dzień. Gdy jako tako ogarnęłam to w głowie, udałam się na poranne ćwiczenia. Okropnie głodna poszłam z powrotem do jaskini, gdzie czekał na mnie mój posiłek. Po pysznym śniadaniu udałam się do dwóch szczeniąt, które miałam dzisiaj pilnować. Och, szczeniaki są takie urocze i pocieszenie. I wymęczające. Skąd one biorą tyle energii? Całe szczęście udało mi się wymęczyć ich na lekcji walki.
Po skończonej pracy uznałam, że pójdę gdzieś, by odpocząć. Idąc przez las, zauważyłam wiele kolorowych ptaków, które przeleciały przed moim pyskiem. Nagle wyczułam innego wilka. Dalej szłam przed siebie, gdy spotkałam się wzrokiem z obcą wilczycą.
- Cześć! Ty jesteś tutaj nowa, prawda? Nigdy wcześniej cię nie widziałam. - odezwałam się i spojrzałam na waderę.
- Tak. Nazywam się Rachel. Jestem nowa, owszem. - odparła. Po chwili kontynuowała – A twoje imię to?....
- Gemini. Miło mi ciebie poznać!
- Mi również. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. Odwróciłam wzrok i zagadnęłam do niej.
- Jeśli chcesz, mogę cię oprowadzić po naszych terenach. Pomimo tego, że sama niedawno dołączyłam. - zaśmiałam się i kontynuowałam- ale umiem mniej więcej dojść tam gdzie chcę - uśmiechnęłam się, a Rachel odwzajemniła uśmiech.
- Z wielką chęcią. To gdzie proponujesz iść?
- Hm... - zamyśliłam się. Rachel w napięciu czekała na moją odpowiedź.
- Możemy pójść nad rzekę. - odparłam i spojrzałam na waderę.
- Okej. To prowadź! -
Zadowolone ruszyłyśmy przed siebie. W czasie drogi lustrowałam wzrokiem nowo poznaną wilczycę. Rachel ma fioletowe futro oraz żółto-pomarańczowy ogon. I to długi ogon. Strasznie mi się spodobał. Wilczyca jest niewiele wyższa ode mnie. Porusza się bardzo lekko i zgrabnie. Odwróciłam wzrok i zaczęłam wsłuchiwać się w rytm moich kroków. Wokoło były bialusieńkie drzewa, a trawa zniknęła pod ogromną czapą śniegu. Fioletowa Rachel bardzo się wyróżniała na śniegu, lecz mnie ledwo co było widać. I do tego te ogromne zaspy białego puchu. Nienawidzę się przez nie przedzierać, zawsze są o wiele większe ode mnie. Po pewnym czasie drzewa zaczęły pojawiać się coraz rzadziej, a my wyszłyśmy z lasu na skały, a wkrótce dotarłyśmy na miejsce. Lód na rzece już się roztopił, lecz nadal gdzieniegdzie pływały kawałki lodu. Nie czekając na Rachel wskoczyłam do lodowatej wody. Idealnie...
Rachel? Jak zaraagujesz na zachowanie Gemini? XD I tak, ona należy do klubu morsów, lecz jeszcze o tym nie wie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz