11.01.2019

Od Michia CD. Mazikeen, ale do Kory

  Stałem osłupaiały, nie rozumiejąc, co się stało. Czułem lekko pulsulący ból na prawym boku, ale ważniejsze od rany wydawało mi się ogarnięcie przedchwilowych wydarzeń.
  Przeanalizujmy.
  Stoimy sobie, gadamy, aż tu nagle TOTALNE URWANIE GŁOWY, POŚCIG, JAKIEŚ POTWORY, NIEBEZBIECZEŃSTWO I WALKI.
  Za szybko. Zdecydowanie za szybko, żebym to ogarnął. Nie moja bajka. Nie moje tempo. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, nie byłem wystarczająco silny mentalnie, żeby wytrzymać ze swoją ochroną. Nie byłem przygotowany. Nie zdążyłem niczego przemyśleć. Niczego rozważyć. A Kora? Gdyby nie ja, to by jej tam nawet nie było. Mogłem nie wychodzić z nią z domu. Nie przewidziałem tego. A gdyby coś jej się stało? To byłaby moja wina. To jest moja wina. Spontaniczne działania to nie mój styl. Jestem typem stratega, muszę... To wszystko nie tak. Nie obchodzi mnie już nawet, jak to się stało, że te bestie na koniec pościgu postanowiły nas zignoro-
- Michio, słyszysz?
- Co?- Ocknąłem się z przemyśleń. Pewnie coś do ciebie mówiła, pacanie- skarciłem się w myślach.
- Musisz odwiedzić medyka- stwierdziła stanowczo. Obejrzałem się na swoją ranę. Nie wyglądała chyba tak źle. Niezbyt głębokie zadrapanie. Trochę bolało, ale po odkażeniu powinno być dobrze. Poza tym... - Mam w jaskini apteczkę, poradzę sobie. Powinienem zajrzeć do Kory.
- Lepiej zajrzyj do szpitala. Szczeniak śpi, poczeka.

Niezbyt przekonał mnie ten argument.

- Spotkamy się kiedyś przy okazji. Dziękuję ci bardzo za pomoc. Odwdzięczę się jeszcze.- Wadera nie wyglądała na przekonaną.
- Przemyśl to jeszcze.- Potwierdzająco skinąłem głową.- Do zobaczenia.
- Pa.

Chwilę pózniej byłem już w jaskini z apteczką, co chwilę zerkając na Korę. Nie wyglądała jakby spała. Raczej po prostu leżała.
- Kora?

<Kora? I Mazi, weź poznaj się z kimś jeszcze. Potem się umówimy na seriale xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz