- O jak miło, nie ma tego szczura - powiedziała widocznie zadowolona.
- Nie mów tak. Co ty do niego masz?
- A co, podoba ci się, nie? - odrzekła złośliwe.
- Co ty gadasz. To tylko przyjaciel. - pokręciłam głową.
Swoją drogą ciekawe gdzie poszedł - pomyślałam.
- Idziemy? - zapytałam.
- Szukać twojego chłopaka?
Ah, czemu ona tak lubi się ze mną droczyć? Udając mądrą powiedziałam wyniosłym głosem:
- Niestety muszę cię zmartwić, ponieważ owy basior nie jest mym chłopakiem.
Rayla zaśmiała się. Wyszłyśmy z jaskini. Trawa była cała mokra. Dookoła było sporo kałuż i błota. Lubię deszcz, ale mokrej ziemi już nie. Wskoczyłam na moją towarzyszkę.
- Wiśta wio! - zawołałam klepiąc ją ogonem.
- Nie ma mowy mała - odparła Rayla i zaczęła się wierzgać niczym nieujarzmiony mustang.
Nie dałam za wygraną i mocno się złapałam. Tygrysica ustąpiła i zaczęła iść przed siebie ze mną na grzbiecie. Wędrowałyśmy tak przez jakiś czas, aż moją uwagę przykuło stworzenie zatopione po szyję w małym bagnie. Najwyraźniej utknęło. Wskazałam Rayli kierunek i gdy się zbliżyłyśmy, uwięzionym stworzeniem okazał się Exan. Zeskoczyłam z tygrysicy i zapytałam lekko rozbawiona widokiem przybitego łebka Exana:
- Pomóc?
Odpowiedź byłaby oczywista, więc basior spojrzał tylko błagalnym wzrokiem. Cóż, męska duma ucierpiała. Zachichotałam. Oderwałam się od ziemi, by dostać się do Exana i go uwolnić. Zanurzyłam łapy w błocie, żeby go złapać. Udało mi się wyciągnąć go na brzeg. Moje ubłocone kończyny przybrały barwę błotnistego brązu. I nie tylko moje. Exan był dosłownie cały pokryty tą ohydną mazią. No, może poza głową.
- Jak ty się tam znalazłeś? - zapytałam, obmyślając już w głowie plan pozbycia się brudu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz