22.03.2019

Od Czarnego Kruka CD. Equel

- Zadziałały, zadziałały- odpowiedziałam. Miałam wielką nadzieję, że nie usłyszał tego, co mówili moi bracia, ale... oni raczej nie odpuszczą tak łatwo. A sądząc po tonie, to Equel raczej nie żartował.

- A ty coś taka posłuszna nagle?- zapytał się.

- Chce w końcu zdjąć ta obroże!- warknęłam- Dusi mnie, nie mogę ćwiczyć moich mocy i w dodatku wyglądam jak oswojony wilk prostych!

- Czego?- zapytał.

- Prostych.

- Co to?- zapytał się.

- To takie stworzenia, co chodzą na dwóch nogach i mają codziennie inne futra.

- To są ludzie!- żachnął się zdziwiony- Czemu powiedziałaś 'prostych'?

- Chodzą na dwóch nogach i są prości- powiedziałam.

-Skip Time-

- Jest ok, jest ok, jest ok...bo już po mnie, już po mnie- śpiewałam sobie.

- Możesz się uciszyć? Ja tu się chce zdrzemnąć!- krzyknął.

- Jest ok, jest ok... Nie, bo mi się nudzi!- odparłam nieco głośniej.- Jak zaraz coś wybuchnie, to będzie twoja wina!- krzyknęłam.

- Chcesz się zająć dzieciarnią?- zapytał. Moje oczy błysnęły.

- A są jakieś?- zapytałam z determinacją.

- Tak, lubią się bawić. Najbardziej z Rudzielcami...- mamrotał.

- Jakbyś chciał wiedzieć, to jest krwisty kolor, Geniuszu- powiedziałam.

- To jak cię przezywać? Mała? Hahhahah-zażartował. Zastygłam w bezruchu, a mój ogon, który bujał się na boki, teraz leżał na ziemi.

- Pójdę do tych szczeniaków...- powiedziałam nieprzytomnie.

- Ale n...

- Trafię, po co mi nos?- powiedziałam.- odepniesz?

Equel niepewnie podszedł i odpiął smycz. Machnęłam skrzydłami i poleciałam ponad chmury. Gdy wzlatywałam, obłoki były ciemne, ale gdy wzeszłam poza nie, wszystko było pomarańczowo-różowe. Ble. Machnęłam skrzydłami, odganiając chmury. Światło błysnęło na ziemię. Ciepły wiatr wiał od południa, przynosząc zapachy kwiatów, nadnaturalnych stworzeń, drzew, owoców, zwierzyny i wilków. Drzewa delikatnie szumiały. Zamknęłam oczy. Do nosa dotarł oczekiwany zapach... Szczeniaczki! Wylądowałam i zobaczyłam trzy szczeniaki. Zabawę przerwała mała brązowa waderka z niebieskimi ognikami. Lustrowała mnie wzrokiem i podbiegła do mnie.

- Hej!- powiedziała.

- Pani wie, że z obcymi się nie rozmawia?- zapytałam, śmiesznie zniżając łeb do poziomu małej.

- Nie! Lubie poznawać nowe osoby. Ty jesteś chyba ta nowa, co mówiła Lia? Na pewno! Lubisz watahy? A skąd jesteś? Jak się nazywasz? Jeśli się nie znamy, to możemy się poznać! Dobrze? A kto się tobą zajmuję? Nie Kali? Dziwne zwykle on nowymi się zajmuję...-mała cały czas paplała, a mi nie udało się ukryć rozbawienia.

- Czekaj... ja jestem Czarny Kruk, ale możecie mi różnie mówić. Jestem z północy. I nie wiem, po co ci to wiedzieć, czy lubię watahy. A jak się nazywacie?-powiedziałam.

- Ja jestem Suri, ten za mną to Noe, a ten, co siedzi na rogu to Zefir- Wow, powiedziała to, nawet się nie oglądając. Po kilku minutach bawiłam się z nimi w najlepsze. Z Zefirem jest bardzo trudno, z Noe było trudno, ale okazało się, że jest spoko. Najbardziej podobała mi się Suri. Bawiliśmy się, póki jakaś gałązka nie pękła. W oddali błysnęły srebrne kły. Kurczaki! Mówiłam! Położyłam uszy po sobie. Zefir zrobił to samo, bo pokazałam to w jego stronę. Za nim czaił się Stick.

- Dzieciaki cisza- powiedziałam, popychając Suri. Te usłyszały warczenie, ale skojarzyły, że rzucę się na Zefira. W tej chwili przyleciał Equel. Skoczyłam, ale wiedziałam, że już za późno. Doskoczyłam i rzuciłam Zefira w stronę dzieciaków. Po sekundzie poczułam ogromny ból w łopatce. Zapiszczałam z bólu i szybko się odwróciłam. Wilczki zdezorientowane skuliły się. Tylko Zefir patrzył na mnie otępiale i stał prosto.

- Arrow!- ryknęłam, odwracając się w stronę brata.- Won! Wyjazd z terytoriów Watahy Mrocznych Skrzydeł!

Brat powoli wyszedł. Ja najeżyłam się, przez co wyglądałam na dwa razy większą. Obniżyłam zęby, ale usłyszałam chrzest i odwróciłam się szybko. Był to Equel. Mysie Łajno! Zapomniałam o Stick'u. Gdy z powrotem się odwróciłam, Arrowa już nie było. Stick trzymał Noego.

- Nie!- krzyknęłam, z jego karku zaczęła się lać krew.- Odstaw go!

- Jak z nami pójdziesz!- powiedział przez zęby.

- Dobra, ale go zostaw!- krzyknęłam. Stick powoli odłożył szczeniaka, a on podbiegł mi pod nogi z resztą.- Equel!- wilk podbiegł do mnie. A ja szepnęłam mu do ucha...- Leć do watahy, łap Noego i zanieś go do medyka, resztę zostaw pod opieką dorosłego. Powiedz Alphie, co się stało. Jak nie wrócę, powiedz szczeniakom, że nie żyję, polubiły mnie.- Odeszłam do moich braci, ruszyliśmy w las na północ.

<Equel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz