11.03.2019

Od Exana cd Shira

 Wadera chciała mi pomóc i swoim skrzydłem stworzyła mi prowizoryczny parasol. Uśmiechnąłem się do niej miło.
- Shira nie musisz- powiedziałem, ale wadera pokręciła tylko głową i rozpostarła jeszcze bardziej swoje skrzydło, tak wielkie, że mogłoby zakryć jeszcze dwie osoby.
Pokręciłem oczami.
- Dziękuję ci.
Gdy dotarliśmy na miejsce, gdzie mogliśmy się schronić i spokojnie zjeść, Shira ułożyła mięsiwo gdzieś pod ścianą naszej kryjówki.
- Smacznego- powiedziała z uśmiechem.
- Wybacz, ale nie jestem głody, śmiało, jedz.
Shira westchnęła tylko.
- Nie chcę jeść sama...
- Ja mogę zjeść z tobą- odezwał się odgłos za nami. Odwróciliśmy się. W deszczu stała ta ogromna tygrysica- towarzyszka Shiry, która na powitanie obdarowała mnie kwaśnym spojrzeniem. Ta tygrysica bez wątpienia coś do mnie miała i nie podobało mi się to. Shira musiała ją nieźle zrugać za napaść na mnie, może dlatego jest na mnie taka zła? Nie wiem. Obie panie jadły, a do mojego ucha trafiały odgłosy rozrywanego mięsa i roztrzaskiwanie kości, pod naciskiem mocnych szczęk.
- Ale się objadłam- skomentowała tygrysica i położyła się na lewy bok. Shira natomiast oblizała się tylko i pomasowała się po brzuszku.
- Zaraz pęknę- mruknęła Shira.
- Oto skutek nadmiernego objadania się- zażartowałem tylko. Shira zachichotała, a tygrysica prychnęła gniewnie, Zmrużyłem oczy w jej kierunku, gdy odwróciła ode mnie wzrok. Czego ona chce?
- Zmęczeni?- zapytałem.
- Ja? Trochę, a ty Rayla?
Tygrysica nie odpowiedziała. Widocznie już spała.
- Tak, najwidoczniej była.

<Shira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz