5.03.2019

Od Shiry CD. Exan


- W sumie to śmiesznie byłoby zobaczyć jak mnie prosisz, ale nie musisz tego robić - zgodziłam się.
Rayla spojrzała na mnie krzywo.
- Spokojnie, nie musisz iść. Tylko zostań gdzieś w pobliżu.
- No nie wiem... A jak coś ci się stanie? - zwątpiła tygrysica.
- Nie jestem dzieckiem. Jak coś się będzie dziać to cię wezwę. Zaufaj mi.
Rayla się zgodziła. Basior przyglądał się naszej rozmowie.
- Tak w ogóle to jak masz na imię?
- Exan - odpowiedział krótko.
- Shira.
Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej do Exana.
- Nie pozwolę ci tak iść z tą raną. Daj mi ją chociaż opatrzyć.
- Dam sobie radę!
Chociaż że się nie zgodził to ja wyczarowałam kilka leczniczych roślinek i owinęłam wokół jego łapy. Żeby było trwalej to zrobiłam jeszcze jedną warstwę że zwykłych pnączy.
- Lepiej?
- Niech ci będzie - uśmiechnął się.
- Teraz możemy iść. Ale wiesz, że ja totalnie nie znam terenów watahy, prawda? - zaśmiałam się - chodźmy.
Zaczęłam powoli iść przed siebie, a basior za chwilę dorównał mi kroku, chociaż że trochę kulał. Zrobiło mi się go żal i zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, więc na razie szłam w ciszy. Może on zagada? Spojrzałam na niebo. Było trochę zachmurzone, ale co tam. A może sobie polatamy? Odwróciłam głowę do basiora i na mym pysku zawitał mały uśmieszek.
- Może chciałbyś ze mną polatać?
- Ale jak? Ja nie mam skrzydeł.
- To już nie problem - powiedziałam i oderwałam się od ziemi.
Złapałam Exana i go uniosłam (tak na prawdę to magia powietrza mi pomogła). Zaczęłam lecieć w górę. Coraz wyżej i wyżej. Zatrzymałam się żebyśmy mogli podziwiać widoki. Wszystko było doskonale widać. Basior westchnął z zachwytu. Teraz zaczęłam lecieć wolno, przed siebie. Zauważyłam małą chmurkę przed nami. Przelecieliśmy przez sam środek. Chmury są takie... no, są bardzo fajne. Wzleciałam jeszcze wyżej, na tyle że teraz byliśmy nad chmurami. Przez chwilę ustałam w miejscu żeby Exan się jeszcze trochę pozachwycał. Zniżyłam się tak, żeby basior sunął łapami po chmurach. Lecieliśmy tak, aż chmury się skończyły. Chyba już czas wrócić na ziemię. Zanurkowałam. Z każdą sekunda coraz szybciej. Chyba trochę przesadziłam, bo basior zaczął krzyczeć...
- Nie zachowuj się jak dziewczyna! - zachichotałam.
Byliśmy tuż przy samej ziemi. W ostatniej chwili, kiedy Exan pewnie był już pewny śmierci, rozłożyłam skrzydła, odstawiłam basiora na ziemię i zgrabnie wylądowałam. Lekko zdyszana zapytałam:
- Chyba nie było aż TAK źle cooo? - zrobiłam maślane oczka.

<Exan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz