*Akcja dzieje się po dołączeniu Yuki*
Samotność zaczęła mi doskwierać.
Nie mam co robić ze swoim życiem. Może w tej watasze jest też takie coś jak sierociniec?
Mam doświadczenie z szczeniakami. Chociaż czasem mnie wkurzają to są dobrymi
magnesami na spory. Poszłam do Lii. Zastałam ją podczas spaceru
-Witam- przywitałam się-mam sprawę
-Witaj- powiedziała niechętnie- jaką?
-Macie tu sierociniec?- wadera spojrzała na mnie zaskoczona- Chciałabym zaadoptować
szczeniaka- wadera stanęła oniemiała
-Owszem mamy, ale ty nie możesz adoptować szczeniaków- powiedziała
-Ponieważ jestem „psychopatką”?!- oburzyłam się
-Niewiadomo co ty chesz z nimi zrobić- prychnęłam
-Myślisz że jestem tak głupia że moim sensem życia jest zabijanie?
-A skąd mam pewność ,że nic nie zrobisz szczeniakowi?
-Wysyłaj kogoś na zwiady co dzień, aż będziesz miała pewność że szczeniak
bezpieczny- powiedziałam
-Dwa razy dziennie- powiedziała- dobra, w mojej jaskini jest Katrin, zgłoś się
do niej…
Byłam w jaskini Alfy. Zobaczyłam
Katrin pilnującą szczeniaków. Gdy mnie zobaczyła najeżyła się
-Czego chcesz?- zapytała
-Jestem w sprawie zaadoptowania szczeniaka- spojrzała się na mnie podejrzliwie
-Potrzebujesz zgody alfy- odpowiedziała
-Przed chwilą rozmawiałam z nią- odparłam- zgodziła się- wadera prychnęła
-Muszę usłyszeć to z jej ust- koniec końców. Przyszła Lia. Nastąpiła chwila, w
której mogłam wybrać szczeniaka. Zainteresowałam się różowo-białą waderką.
Miała na imię Mangle. Katrin popatrzała na Mangle „z wyrazami współczucia”.
Wadera rozejrzała się po jaskini.
Zobaczyłam że zaczęła się trząść.
-Po paru dniach się przyzwyczaisz- powiedziałam- za chwilę wrócę, na razie
śpisz w moim łożu- pokazałam jej łoże zrobione z futra jelenia. Gdy wychodziłam
wadera zaczęła piszczeć.
-Boisz się?- wadera pokiwała głową- czekaj…- stworzyłam swojego klona i
zmieniłam jego wygląd na „bardziej przyjazny dziecku”. Poszłam upolować coś na
kolacje
<Mangle? Co będzie podczas mojej nieobecności? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz