Od Nice do Urru
Jestem w tej watasze od 2 dni, a nikogo nie znam.Po prostu świetnie!Może sobie na jakiś spacer pójdę.Niee.Lepiej potrenować.Było około...5 rano?Może 6.Najpierw sobie pobiegałam po lesie,troszkę poskakałam poznałam okolice.Byłam w Puszczy,Wodopoju,upolowałam sobie śniadanie oraz byłam na bagnach.Byłam cała brudna, więc poszłam się umyć.Miło tu.Gdy wracałam do jaskini coś zobaczyłam.Jakiś ruch za krzakami?Iść dalej, czy pójść zobaczyć co to jest?No cóż moja ciekawość zwyciężyła nad rozumem.Zakradłam się cicho do krzaków.To co tam zobaczyłam mnie trochę zdziwiło.Zobaczyłam czarno-białego wilka który, trenował.Skakał bił powietrze i takie tam.No, chyba czas kogoś poznać.Gdyby rozważyć wszystkie za i przeciw...Może być fajnie.Idę.Gdy, wyszłam z krzaków wilk ustawił się odruchowo w pozycji obronnej.Ale gdy mnie zobaczył to od razu się uspokoił, chociaż nadal był gotowy do ataku.
- Jesteś tu nowa, tak? - Powiedział.
- Yyy...Tak.Jestem Nice, a ty?
- Urru.
- Słyszałam, że jesteś nocnym strażnikiem.Tak?Bo jeśli tak, to będziemy razem.
- No, tak.Masz ochotę na spacer?
- Chętnie.
Rozmawialiśmy już dobrą godzinę..Mówiliśmy o wszystkim i o niczym.Na koniec dotarliśmy do Wodospadu Księżyca.Było tu przepięknie!Niestety zaczęło się robić ciemno.
- Ja już chyba będę się zbierać. - Powiedziałam.
Lecz nagle z ciemności coś wyskoczyło...
<Urru?Nw co mogło wyskoczyć więc dokończ Hyhyhy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz