16.10.2016

Od Yuki c.d Luna/Demon

Od jak dawna nie czułam smaku krwi? Od miesiąca? Dwóch? Tak mi go brakuje… Musiałam jeść jakieś kwaśne jagody… Dlaczego musiałam mieć to złamanie łapy? Usłyszałam szelest z tyłu mnie. W końcu będę miała okazje by się na kimś znęcić. Odwróciłam się i zobaczyłam dwójkę szczeniaków bawiących się. Uśmiechnęłam się szyderczo. Szczeniaki przerwały zabawę i spojrzały się na mnie.
-Chcecie się pobawić?- zapytałam szczerząc ostre kły.
-Co pani chcę od szczeniaków?- Dopiero teraz zauważyłam rudą waderę siedzącą na drzewie.  Zeskoczyła i podeszła do mnie. Szczeniaki schowały się za nią.
-Czy ja jestem aż taka stara, że mnie nazywasz pani?!- oburzyłam się- Chciałam po prostu się pobawić- te słowa brzmiały trochę dziecinnie. Wadera zawarczała.
-Jesteś na terenach watahy mrocznych skrzydeł, twoje prawa tutaj są ograniczone- syknęła- Jeżeli natychmiast nie zejdziesz mi z oczu to wezwę alfę
-Grozisz mi?- zaśmiałam się- Dobra, zniknę z twoich oczu- zmaterializowałam się za waderą i chwyciłam najbliższego szczeniaka w pysk. Szczeniak zaczął się szarpać i piszczeć. Zaczęłam uciekać. Zanim wadera zorientowała się, co się stało byłam już parę metrów od niej.  Nie miała szans na dogonienie mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak wadera wyje żałośnie. Wzywa stado… Przyśpieszyłam. Po chwili nie słyszałam nic oprócz dźwięku uderzania łap o ziemie i oddychania. Minęło dziesięć minut. Zaczęłam zwalniać. Stanęłam i rozejrzałam się. Czy na serio nikt jeszcze nie zmierza w moim kierunku? Nagle poczułam uderzenie w bok. Wygadałam się… Puściłam szczeniaka a on pomknął w jak najbezpieczniejsze miejsce. Spojrzałam na napastnika. Była to szara, skrzydlata wadera. Za nią stała jeszcze jedna wyglądająca jak normalny wilk.
-Jesteś na terenach watahy…- zaczęła wadera
-mrocznych skrzydeł i moje prawa są ograniczone- przerwałam jej- tak, tak wiem o tym
-Nie masz prawa być na tych terenach- wtrąciła czarna wadera
-A co mi zrobisz jak zostanę?- uśmiechnęłam się szyderczo. Usłyszałam, że ktoś nadbiega z tyłu. Kątem oka widziałam czarnobiałą plamę nadciągającą w moją stronę. Wadery zawarczały i obnażyły się w kły.
-Jak ja dawno nie czułam tego uczucia jak ktoś mi grozi- zaśmiałam się diabolicznie- daje wam pierwszy ruch- powiedziałam to powoli, tak by wilk nadciągający z tyłu miał czas tu przybyć. Gdy wymówiłam ostatnie słowo szara wadera rzuciła się na mnie, a ja uskoczyłam. Wadera wylądowała tuż pod łapami czarno-białego wilka, który wywrócił się przez nią. Widziałam jak mocno wadera uderzyła łbem o glebę, więc nie ma szans by była jeszcze przytomna. Wilk, który się przewrócił wyglądał na basiora. Zanim podniósł się narysowałam już okrąg i znak. Basior zaczął szarże, ale zanim mnie złapał moje łapy były już w okręgu.  Wybuchła czarna mgła wokół mnie. No morze nie aż tak czarna. Była lekko fioletowa. Z ziemi wyrosło siedem czarnych jak smoła macek.
<Luna? Demon? Jak se poradzą podczas demonicznego rytułału? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz