Lubię
grasować na obcych terenach, a szczególnie wtedy jak wilki wiedzą że ja tu
jestem. Może jakieś małe porwanie? Ostatnio wyszukałam pewną jaskinię, której
klimat jest bardzo mroczny. Zadomowiłam się już tam, więc wygląda na to, że nie
opuszczę tych terenów zbyt szybko. Zaczęłam tropić ofiarę porwania. Od razu
natrafiłam na woń jakiejś wadery. Stałam się niewidzialna. Usłyszałam dziecięcy
śmiech. Moim oczom ukazała się dwójka wilków. Basior i waderka. Z kilometra
widać, że to Ojciec i Córka. Jakby zareagował basior, gdyby jego skarb gdzieś
zaginął? Już wyobrażam sobie ten gniew, żal i strach… Zaczęłam śledzić tą
dwójkę. Tatuś zostawił córeczkę w jaskini i poszedł na polowanie. Gdy byłam
pewna, że basior był już daleko stąd stałam się widzialna. Wadera widząc
pojawiającą się waderę pisknęła. Pobiegła w głąb jaskini. Przeteleportowałam
się przed nią, zanim zniknęła mi z oczu. Spojrzała się na mnie oczyma
napełniającymi się łzami. Musiałam jakoś to coś uspokoić. Walnęłam ją pazurami
tak, że wadera poturlała się pozostawiając na podłodze plamy krwi. Jest aż taka
słaba? Żałosne.
-Teraz pójdziesz ze mną- uśmiechnęłam się diabolicznie. Chwyciłam ją w pysk i
zaczęłam biec w stronę mojej kryjówki. Myślicie, dlaczego od razu tam się nie
przeteleportowałam? Trzeba zostawić ślady dla tamtego basiora. Krew z nogi
szczeniaka skapywała, co parę sekund. Przez zęby czułam, że wadera się
stresuję. Bo długim biegu, byłam w swojej kryjówce. Rzuciłam małą o podłogę.
Szczeniak spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu i strachu. Uśmiechnęłam się
diabolicznie.
-Nie zabiję cię- powiedziałam. Poczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się. Był to
nasz kochany „Tatuś”. Patrzał na ledwo żywą „córeczkę” wzrokiem niedowierzania.
<Exan? Omega? Co będzie dalej? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz