Po bardzo przyjemnym śnie, z pyskiem wtulonym w zagłębienie szyi wadery, nastał moment obudzenia. Rozciągnąłem się, i leniwie otworzyłem oczy.
Przewróciłem się na bok, a łapą wyczułem zimne miejsce. Tam powinna leżeć Yuko.- pomyślałem wstając z posłania. Ziewnąłem przeciągle. Poszukam jej- pomyślałem robiąc pierwszy krok w stronę zagłębienia w jaskini. Siedziała tam mała wilczyca. Chyba Mangle... tak, Mangle.
-Cześć, malutka.- powiedziałem siadając mały kawałek od waderki. Ona uśmiechnęła się, i burknęła żartobliwie:
-Nie jestem malutka!
Zaśmiałem się, i polizałem ją po głowie.
- To co, idziemy na solo o północy?- warknąłem z ironią w głosie.
- SEVEN - usłyszałem krzyk Yuko. Ups... Będzie wpier*ol.-Tylko jej coś zrobisz, a zabiję, zgwałcę, poćwiartuję i zakopię.
Wysyczała przez zęby. Podszedłem do niej, i trąciłem jej pysk nosem.
-Oj Yuki... Nie wkurzaj się.-polizałem jej policzek i się odsunąłem. Położyłem się na podłodze, i powiedziałem pewnym głosem:
-Chyba tutaj sobie zostanę na dłużej
<Yuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz